Po sześciu miesiącach przerwy Michał Masłowski wraca do gry. Nowy kapitan Zawiszy w poniedziałek rozegrał pełne spotkanie, a na dodatek wpisał się na listę strzelców, dając swojemu zespołowi trzy punkty do ligowej tabeli.
W poniedziałek wieczorem piłkarzy Zawiszy na murawę wyprowadził nowy kapitan – Michał Masłowski. Jak na kapitana przystało, zapewnił też wygraną swojej drużynie – Na pewno jest to wielka odpowiedzialność. Nie jest to dla mnie nic nowego, bo w przeszłości bywałem już kapitanem, jednak teraz jest to inna sytuacja, bo jest to klub w ekstraklasie i wymaga się od kapitana wielu rzeczy, nie tylko tych na boisku – powiedział po meczu Masłowski.
W pierwszej połowie poniedziałkowego meczu na boisku przeważał zespół gospodarzy, jednak to goście do szatni schodzili z jednobramkowym prowadzeniem – Bełchatów nie stworzył sobie żadnej poważnej sytuacji, to my im pomogliśmy. Wydaję mi się, że byliśmy lepszą drużyną w tej pierwszej połowie, ale nie potrafiliśmy tego potwierdzić na boisku – przyznał.
Na początku drugiej części spotkania do wyrównania doprowadził Piotr Petasz, który zdobył bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego – Na pewno ta bramka dodała nam skrzydeł. Byliśmy bardzo pewni tego, że damy radę i zdobędziemy trzy punkty. Musieliśmy wygrać, nie było żadnych kalkulacji, liczyły się tylko trzy punkty.
W przerwie reprezentacyjnej zespół z Bydgoszczy rozegrał sparing ze Spartą Brodnicą. Górą byli bydgoszczanie, którzy wygrali 5:1 – Możemy mówić, że ten mecz nam pomógł, bo w lidze też wygraliśmy. Cały czas trenowaliśmy normalnie, zajęcia były czasem trochę mocniejsze. Wszyscy się dobrze czuliśmy, to było najważniejsze i to cieszy – dodaje popularny Masło.
Niebiesko-czarni w niedzielę rozegrają kolejny mecz na własnym stadionie. Tym razem do Bydgoszczy przyjedzie Legia Warszawa – Damy z siebie wszystko i zagramy najlepiej jak tylko będziemy umieli – podopieczni Mariusza Rumaka będą musieli sobie radzić bez swojego dotychczasowego kapitana, bowiem Kamil Drygas w meczu z Bełchatowem otrzymał czwartą żółtą kartkę – Na pewno będzie to dla nas spore osłabienie. Kamil trzyma grę z tyłu, ale mamy w składzie chłopaków, którzy na pewno godnie go zastąpią – twierdzi Masłowski.