/PP: Lech jedną nogą w półfinale.

PP: Lech jedną nogą w półfinale.

Lech Poznań pokonał na wyjeździe Znicz Pruszków 5:1. Początek spotkania należał do lechitów. Szybko strzelona bramka przez Linettego zapowiadała mecz pod pełną kontrolą „Kolejorza”. W drugiej połowie do głosu doszli jednak gospodarze i zdołali wyrównać dzięki uderzeniu Jędrycha. Znicz Pruszków zaczął coraz częściej i śmielej atakować. Trener Skorża w 60. minucie zdecydował się na wprowadzenie Sadajewa i to jego gra zdecydowała o wygranej Lecha. Czeczen brał udział przy trzech bramkach, w jednej asystując Formelli, a w dwóch pozostałych wpisując się na listę strzelców. Ostatnią bramkę w doliczonym czasie gry strzelił Keita. Przewaga czterech bramek przed rewanżem w Poznaniu to pewna zaliczka piłkarzy „Kolejorza”.

Pierwszy celny strzał w meczu w 8. minucie oddał Muhamed Keita ze stałego fragmentu gry. Pomocnik Lecha z ponad 30 metrów uderzył technicznie na bramkę Bigajskiego. Golkiper Znicza zdołał jednak obronić futbolówkę na rzut rożny.

Z prowadzenia lechici mogli się cieszyć w 17. minucie. Z lewego skrzydła dośrodkowywał Formella. Obrońca Znicza nieporadnie wybił piłkę, która wpadła pod nogi Linettego. Ten z pierwszej piłki, bez zastanowienia skierował piłkę do siatki.

Do wyrównania mogło dojść niecałe 10 minut później, gdy przed polem karnym piłkę otrzymał Górski. Napastnik Znicza przyjął po crossowym podaniu piłkę na klatkę piersiową i z półobrotu uderzył na bramkę Lecha. Na szczęście dla „Kolejorza”, Jasmin Burić zdołał wybronić piłkę lecącą w samo okienko.

Pomimo widocznej przewagi Lecha, pruszkowianie nie rezygnowali. Świetną okazję miał do strzelenia bramki Grudniewski, który dostał piłkę od Górskiego. Jednak pomocnik Znicza nie zdołał wykorzystać okazji i z 5 metrów posłał piłkę ponad poprzeczkę.

Druga połowa zaczęła się w wymarzony sposób dla gospodarzy. W 50. minucie długie podanie doszło do Niewulisa, który główką zgrał w pole karne do Jędrycha. Ten z woleja uderzył piłkę i pokonał bramkarza Lecha.

Chwilę później Znicz mógł się cieszyć z prowadzenia. Akcja została rozegrana w identyczny sposób. Najpierw zgranie piłki główką w pole karne, później uderzenie z 5. metra. Jednak piłka uderzona przez Niewulisa trafiła tylko w słupek.

Po wejściu Sadajewa gra Lecha zmieniła się diametralnie. W przeciągu 7 minut od wejścia Czeczena Lech strzelił trzy bramki. Pierwszą w 63. minucie, gdy Sadajew z lewego skrzydła po ziemi dośrodkował piłkę. Najpierw futbolówka minęła obrońców, później trafiła do niekrytego Formelli, a ten z pierwszej piłki wpakował ją do siatki Bigajskiego.

Trzecia bramka padła minutę później. Na drybling i indywidualną akcję zdecydował się w granicach pola karnego Łukasz Trałka. Piłka jednak niefortunnie odbiła się od obrońcy Znicza i powędrowała do Zaura Sadajewa. Jedyne, co musiał zrobić napastnik Lecha, to przyłożyć nogę.

Lech zaczął panować nad przebiegiem spotkania. Każda kolejna akcja stawała się groźniejsza od poprzedniej. W 67. minucie nieuwagę Znicza po raz kolejny wykorzystał Sadajew, który po podaniu Kownackiego z 11 metrów nie dał szans golkiperowi gospodarzy.

Wynik przypieczętował w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Muhamed Keita. Z prawej strony dogrywał do niego Pawłowski. Pomocnik Lecha będąc na 16 metrze uderzył piłkę pod poprzeczkę.

ZNICZ PRUSZKÓW – LECH POZNAŃ 1:5 (0:1)

BRAMKI: ’17 Linetty, ’63 Formella, ’64; ’67 Sadajew, ’90 Keita – ’50 Jędrych

Żółte kartki: Niewulis, Trałka

Czerwona kartka: Górski

ZNICZ: Bigajski – Rackiewicz, Niewulis, Gurzęda, Jędrych, Kucharski – Nawrocki (69. Banaszewski), Tomczyk, Biedrzyski (79. Chrzanowski), Grudniewski (69. Żurek) – Górski

LECH: Burić – Ceesay, Kadar, Kamiński, Henriquez – Trałka, Linetty (45. Djoum) – Formella (71. Formella), Kownacki, Keita – Ubiparip (60. Sadajew)

Kibol Kolejorza. Nie boi się tak o sobie mówić - z wykształcenia jest filologiem polskim, więc wie, co słowo "kibol" oznacza w gwarze wielkopolskiej. Na międzynarodowej arenie od ponad 10 lat dopinguje Borussię Dortmund oraz Chelsea Londyn. W wolnych chwilach biega i jeździ na rowerze.