W 23. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań pokonał Jagiellonię Białystok i został wiceliderem tabeli.
– Bardzo cieszy nas to, że zdobyliśmy trzy punkty. Zdawaliśmy sobie sprawę, że spotkanie nie będzie łatwe i będziemy mogli go rozstrzygnąć w ostatnich minutach. To na pewno bardzo fajne, że wygraliśmy z wiceliderem. Pokazaliśmy, że potrafimy grać do końca i teraz trzeba to przełożyć na mecze wyjazdowe – przyznał Marcin Kamiński.
Spotkanie z białostoczanami było rywalizacją o drugą pozycję w tabeli. W Poznaniu cieszy na pewno fakt, że Kolejorz spotkanie wygrał przede wszystkim walką na boisku do ostatni minut.
– Wiedzieliśmy, że Jagiellonia może na nas czekać i nastawi się na kontrataki. Znaliśmy ich mocne strony, dlatego byliśmy na to przygotowani – przyznał obrońca.
Problemem Lecha w meczach w tym sezonie były rzuty karne. W spotkaniu z Ruchem Chorzów stoper Kolejorza nie wykorzystał jedenastki.
– Przed meczem było ustalone, że do rzutu karnego ma podejść Tomasz Kędziora. Na pewno nie skończyłem z tym, jeżeli trener zadecyduje, że to ja mam strzelać, to podejdę. Dobrze wykonywał jedenastki na treningach, co potwierdził w meczu. Mamy teraz stałego wykonawcę – powiedział.
Jesienią poznaniacy popełniali błędy w obronie. Brakowało koncentracji, która była jedną z przyczyn utraty bramki w końcówce spotkania.
– Wszystko zaczyna się od tyłu. Jeżeli w defensywie jest spokój, to na pewno ma to przełożenie na drużynę. Myślę, że to jest podstawa. Jeżeli będziemy pokazywać, że w naszej grze nie ma nerwowości, to naszym zawodnikom z przodu doda większej energii. Cały czas nad tym pracujemy – ocenił Kamiński,