/Oceniamy Polaków za występ we Frankfurcie

Oceniamy Polaków za występ we Frankfurcie

Piątkowa porażka z Niemcami sprawiła, że Polacy spadli na drugie miejsce w grupie D i ponieśli pierwszą porażkę w eliminacjach do Euro 2016. Wynik 3:1 dla gospodarzy meczu we Frankfurcie i samo spotkanie pokazały, że podopieczni trenera Adama Nawałki potrafią walczyć nawet z mistrzami świata, choć różnica jest naprawdę duża. Czas zatem ocenić naszych kadrowiczów i dodać krótki komentarz do ich gry. Skala ocen 1-10 (wyjściowa – 5).

Łukasz Fabiański: 4 – Bramkarz angielskiego Swansea nie był dla wielu dziennikarzy i ekspertów numerem „1” na Niemców, ponieważ biorąc pod uwagę wcześniejsze spotkania i interwencje Wojciecha Szczęsnego z naszymi zachodnimi sąsiadami, to właśnie golkiper Romy powinien stać w piątek między słupkami. Adam Nawałka postanowił jednak dać szansę Fabiańskiemu i…cudów nie było. Przy pierwszej bramce Łukasz nie miał nic do powiedzenia, ponieważ w akcji przeprowadzonej przez Niemców, całkowicie zawiodła obrona polskiej kadry. W drugiej natomiast bramka już obciążyła konto „Fabiana”. Strzał Mario Gotze kierowany w krótki róg powinien być obroniony, albowiem to bramkarz zawsze pilnuje bliższego słupka i tam nie powinny padać bramki. Przy trzecim golu ciężko ocenić sytuację, czy Fabiański rzeczywiście zawinił. Rzucił się bowiem w dobrą stronę, lecz pech sprawił, że piłka odbiła się od nogi Kamila Glika i Łukasz nie miał co zrobić, więc zdecydował się na intuicyjną interwencję. Skutki są wiadome. Ocena 4 przy jego nazwisku jest odpowiednia, ponieważ oprócz błędu przy drugim golu radził sobie dobrze.

Łukasz Piszczek: 2 –
Najsłabszy punkt polskiej obrony. To było dla nas dużym zaskoczeniem, choć powinniśmy się tego spodziewać. Piszczek jako gracz BVB jest prześwietlany przez niemieckich trenerów co tydzień, dlatego ci bez problemu zwrócili uwagę na jego błędy i z reprezentacją w meczu z Polską obnażyli jego grę w obronie. Dwie bramki padły po jego stronie, raz zotał ograny, a przy drugiej nawet wracający Arek Milik mu nie zdołał pomóc. Łukasz jest zatem daleko od formy, więc kluczowe jest teraz dla niego powrót do zdrowia fizycznego i odzyskanie świetnej dyspozycji, choćby z października 2014.

Łukasz Szukała: 4 –
To co miał zablokować, odebrać i przejąć, zrobił. Niestety miał kilka nieudanych interwencji i choć przez całe spotkanie radził sobie naprawdę dobrze, to mimo wszystko trzy stracone bramki to za dużo by powiedzieć wiele pozytywów na temat jego gry w obronie. Na plus akcja w drugiej połowie, kiedy był dosłownie sam na trzech Niemców, a mimo to czystym jak łza wślizgiem odebrał piłkę jednemu z nich i zaczął groźną kontrę Polaków.

Kamil Glik: 5 –
Pokazał w tym meczu, że jest liderem polskiej defensywy (jaka by ona nie była) i choć od różnych zawodników można wymagać mniej lub więcej, a oni i tak będą popełniać błędy, to do takich błędów na pewno nie dopuszcza Kamil. Choć razem z polską obroną mógł zrobić więcej przy pierwszym straconym golu, gdyż mistrzowie świata mieli zbyt dużo miejsca, to i tak niezłe spotkanie.

Maciej Rybus: 6 – Skrzydłowy na obronie? Ano, tak! Maciej Rybus zagrał dobre spotkanie i to z kilku względów. Radził sobie w defensywie, rozpoczynał akcję z lewej strony, kiedy jego kolega z przodu był osamotniony lub kryty „na plaster”, podkręcał tempo kiedy było trzeba i nie bał się wchodzić w pojedynki 1 na 1 czy nawet 1 na 2. Swoim występem zargumentował wybór Nawałki, że to właśnie on powinien grać na lewej stronie defensywy.

Grzegorz Krychowiak: 7 –
Boję się, co by było, gdyby zabrakło w piątkowym starciu Krychowiaka. Miał najwięcej odbiorów i przejęć ze wszystkich polskich zawodników. Jego znak firmowy – czyściutki wślizg z tyłu i zagarnięcie piłki – dawało polskiej drużynie nawet kilka okazji do przeprowadzenia groźnych kontrataków. Choć co prawda rozgrywanie piłki do przodu przez niego nie jest klasą światową, to swoją „brudną robotę” wykonał dobrze. Aż szkoda, że nie było drugiego takiego Grześka, ponieważ ani Mączyński, ani Jodłowiec (nawet razem wzięci) nie mogli zrobić tyle co sam zawodnik Sevilli.

Tomasz Jodłowiec: 2 – Kompletnie niewidoczny, wystraszony, zbyt delikatny…jak nie on. Pamiętam Jodłowca z październikowego meczu wygranego 2:0. Tam był prawdziwym „kasownikiem”. Potrafił w ciągu minuty zabrać piłkę dwa razy i podać do najbliższego zawodnika – czyli to, co zawodnik na tej pozycji powinien robić. We Frankfurcie ani nie zaliczał zbyt często udanych odbiorów, ani kompletnie nie wychodziło mu rozgrywanie. Słaby, a w dodatku rozczarowujący występ.

Krzysztof Mączyński: 3 –
Trochę lepiej od Jodłowca, głównie z tego względu, że zaliczył więcej celnych podań do przodu, ale porównywalnie słabo. W ofensywie może i było widać jego starania i trochę zimnej krwi, gdy zagrywał do niepilnowanego Grosickiego lub Milika na skrzydle, ale w obronie dawał się przechodzić bez żadnego problemu. Tak naprawdę z trzech defensywnych pomocników tylko jeden grał na miarę meczu z mistrzami świata.

Arkadiusz Milik: 3 – Wiemy, że nie występował na swojej pozycji, ale ocena musi być adekwatna do występu, a nie pozycji na której występuje. Młody napastnik był zmuszony zagrać na skrzydle i widać było, że w starciu z klasowym rywalem odstaje przez brak doświadczenia na tej pozycji. W ofensywie dawał zespołowi tyle, co nic. W defensywie spisywał się jeszcze gorzej, ponieważ nie potrafił instynktownie cofnąć się w głąb swojej połowy i przez to Piszczek zostawał bez asekuracji. To Niemcy skrzętnie wykorzystywali i dlatego prowadzili akcje naszą prawą stroną. Poza akcją z golem Lewandowskiego, bezproduktywny z przodu.

Kamil Grosicki: 6 – „Grosik” jest w formie, brakuje mu tylko trochę więcej spokoju, albo koncentracji. Potrafi minąć rywala, drugiego, trzeciego, ale z dośrodkowaniem gorzej. A gdy dośrodkowanie już wychodzi, to zazwyczaj kolegów jeszcze nie ma w polu karnym. I tak można wymieniać w nieskończoność. Mimo wszystko pokazał się z bardzo dobrej strony. Asysta na miarę zespołów z najwyższej półki, pokazywanie się do gry i sama determinacja, można nawet powiedzieć desperacka zawziętość w pojedynkach, sprintach, dośrodkowaniach i strzałach sprawiły, że to tego zawodnika najczęśćiej widzieliśmy na boisku. Szkoda tylko tej zmarnowanej sytuacji z drugiej połowy.

Robert Lewandowski: 6 – Zdobył gola po pięknym dośrodkowaniu. W ofensywie robił za dwóch, czasami nawet za trzech, ponieważ schodził do boku, pokazywał się na „10” czyli tam gdzie powinien być zawodnik tuż za napastnikiem i w dodatku próbował strzałów z dystansu. Pojedynek z Neuerem pod koniec pierwszej połowy to musiał być gol, ale szczęście tego dnia sprzyjało Niemcom. Zaraz po tej sytuacji dobra główka na dalszy słupek, ale świetnie ustawiony Gotze nie dopuścił do gola na 2:2. Kapitan polskiej reprezentacji chciał utrzeć nosa Niemcom i po częściu mu się to udało, ale to niestety okazało się za mało by wywieźć z Frankfutu choćby punkt.

Paweł Olkowski: 3 – Podobnie jak Piszczek, tylko popełniał trochę mniej błędów w obronie, ale też jeszcze mniej od Łukasza pokazywał się w ofensywie. Bezbarwny występ prawego obrońcy.

Jakub Błaszczykowski: 3 – Jego występ nie poprawił gry polskiej kadry. Zdołał wywalczyć faul, po którym Milik świetnie dośrodkował, a jeden z naszych zawodników był bliski gola, lecz oprócz tego Kuba nie zanotował niczego nadzwyczajnego. Postawa „Błaszcza” na murawie w tym spotkaniu pokazuje, że Kuba nawet bez formy, na co miała wpływ kontuzja w czasie okresu przygotowawczego i brak występów w Borussii Dortmund, jest sporym wzmocnieniem drużyny. Trzeba teraz tylko trzymać kciuki aby Polak doszedł do swojej najlepszej dyspozycji i w październikowych meczach kadry był naszą podporą jak to było za czasów poprzednich selekcjonerów.

Sławomir Peszko:
bez oceny – za krótko grał by powiedzieć coś konstruktywnego na temat jego występu.

Autor Michał Perzanowski

Krakowianka z wyboru. W derbach stolicy Małopolski kibicuje północnej stronie Błoń. Lubi podróżować po Polsce, zwykle "przypadkowo" natrafiając na spotkania Ekstraklasy lub polskiej reprezentacji. Zwykle można ją spotkać z aparatem. Pasjonatka oceanografii.