Śląsk Wrocław zakończył rok 2014 jako wicelider tabeli sezonu 2014/2015. Jednak cały miniony rok nie był tak wyśmienity jak ostatnie parę jego miesięcy. Śmiało można powiedzieć, że ostatnie 12 miesięcy miało słodko-gorzki smak we Wrocławiu.
Fazę zasadniczą sezonu 2013./2014 piłkarze Śląska dość pechowo zakończyli na 9. pozycji przegrywając awans do grupy mistrzowskiej z Lechią Gdańsk jedynie różnicą zdobytych bramek. Także można powiedzieć, że pierwszy kwartał 2014 roku nie był udany dla zespoły ze stolicy Dolnego Śląska.
Przez fazę play-outów drużyna Tadeusza Pawłowskiego przeszłą jak burza wygrywając pięć spotkań, a dwa remisując. Pozwoliło to na zajęcie 9. lokaty na koniec rozgrywek w sezonie 2013.2014. Zdecydowanie za nisko jak na ambicje wrocławian.
W okresie przygotowawczy do nowego sezony zaczęły się dość pechowo dla „Wojskowych”. Bowiem stracili swojego kapitana i to prawie na pół roku. Podczas zgrupowania w Żaganiu Marco Paixao podczas treningu zderzył się z jednym z kolegów i złamał kość strzałką. Przerwa między rozgrywkami to także czas transferów. Śląsk zasilili Mariusz Pawełek, Michał Bartkowiak i Piotr Celeban. Zwłaszcza przyjście tego ostatniego bardzo ucieszyło kibiców zielono-biało-czerwonych.
Druga połowa roku dla piłkarz y z klubu przy ulicy Oporowskiej jest naprawdę wyśmienita. Mało kto stawiał, że Mistrzowie Polski z 2012 roku będą po 19 kolejach rozgrywek obecnego sezonu zajmować pozycję wicelidera. Również mecz z udziałem Śląska Wrocław został wybrany meczem ostaniach 12 miesięcy. Została z nim potyczka z warszawską Legią, zakończona bo bardzo emocjonującej i zaciętej rywalizacji przegraną 3:4 „Zielono-biało-czerwonych”.
Tak świetną pozycję na koniec roku w ligowej tabeli wrocławianie zawdzięczają głównie rewelacyjnej dyspozycji w meczach rozgrywanych u siebie. Możemy śmiało mówić o prawdziwej „twierdzy Wrocław”, bowiem Śląsk nie przegrał meczu u siebie od 17 spotkań. Duża cegiełkę do pozycji wicelidera dołożyli kapitan zespołu Falvio Paixao, który świetnie wykorzystał kontuzję brata bliźniaka i stał się najlepszym strzelcem zespołu. Drugim zawodnikiem, który zasługuje tutaj na wyróżnienie jest bramkarz Mariusz Pawełek. Ex-golkiper krakowskiej Wisły dwoił się i troił w każdym meczu i osiągał czasem rzeczy niemożliwe. Zdecydowanie pokazał się z lepszej storni niż został zapamiętany przez kibiców przed wyjazdem do Turcji. W rundzie jesiennej rozgrywek Ekstraklasy mogliśmy zapomnieć o babolach jakie puszczał w barwach Polonii Warszawa potocznie nazywając je pieszczotliwie „pawełkami”. Również golkiper zespołu ze stolicy Dolnego Śląska zanotował świetne noty bowiem w 19.. kolejkach obecnego sezonu dał się pokonać rywalom jedynie 21 raz Co daje średnią nie wiele ponad gola na mecz i można uznać za wyśmienity wynik.
Na osobny wątek w podsumowaniu 2014 roku an pewno zasługuje ex-kapitan Ślaska Wrocław – Sebastian Mila. Wychowanek Lechii Gdańsk jest doskonałym przykładem jak podnieść się z kolan i wspiąć się ponownie na szczyt. Przed startem sezonu 2013/2014 Mila został odsunięty od zespołu przez trenera Pawłowskiego z powodu nadwagi. Pomocnik ostro wziął się za siebie wrócił do wyjściowej „11” wrocławian. Był znaczącym zawodnikiem, który niejednokrotnie przesądza o losach meczów. Jednak szczyt odciągnął 11.10.2014 strzelając gola w spotkaniu eliminacji Mistrzostw Europ y 2016 w meczu z Niemcami. Mila okazał si ę prawdziwym jokerem selekcjonera Adama Nawałki. Od tego październikowego meczu można mówić i „Milomanii”. Również w pozostałych dwóch meczach kadry, a także w reszcie spotkań wrocławian w 2014 rok Sebastian mila był bardzo ważnym trybikiem w zespole Pawłowskiego oraz w reprezentacji.
Czy 2015 rok będzie również udany dla wrocławian jak druga połowa minionego roku? Myślę, że przy odpowiednich transferach oraz przede wszystkim bardzo dobrym przygotowaniu fizycznym Śląsk realnie może się włączyć do walki o tytuł mistrzowski w bieżących rozgrywkach. NA pewno inny rezultat na koniec sezonu 2014/2015 niż lokata w pierwszej „8” można będzie uznać za porażkę.