Błażej Telichowski swoje pierwsze kroki w dorosłej piłce nożnej stawiał właśnie w Lechu Poznań. Wczoraj po raz kolejny miał okazję zagrać przeciw swojemu byłemu klubowi. Niestety, jego obecny zespół przegrał aż 0:5.
Do tej pory bełchatowska ekipa straciła zaledwie cztery bramki w dziesięciu spotkaniach, wczoraj do tego bilansu dopisali pięć goli – Po takim meczu ciężko powiedzieć coś dobrego. Postawę w tym meczu można skwitować jednym słowem – tragedia. Taka porażka boli, ale myślę, że nam się przyda i wyciągniemy z niej wnioski. Lech pokazał nam miejsce w szeregu, przekonaliśmy się ile czeka nas jeszcze pracy. To co pokazaliśmy było o dwie albo trzy klasy niżej od tego, co grał przeciwnik – powiedział Telichowski.
Drużyna z Bełchatowa w tym sezonie słynęła ze szczelnej defensywy, ale jak twierdzi były piłkarz Podbeskidzia za stratę pięciu bramek odpowiedzialny jest cały zespół – Zawsze wszyscy pracowaliśmy na to, żeby nie tracić gola, tak całą drużyną zapracowaliśmy na wysokie zwycięstwo Lecha – dodaje.
Jak przyznaje piłkarz beniaminka ekstraklasy, w jego zespole zabrakło kogoś, kto wziąłby ciężar gry na swoje barki i poprowadził GKS do zwycięstwa – Nie było nikogo, kto wziąłby grę na siebie. Nikt nie pomógł i takie są tego skutki.
Podopieczni trenera Kieresia byli uważani za rewelację rozgrywek. Czy tak wysoka porażka nie podłamie piłkarzy GKSu? – Jadąc tutaj, nie myśleliśmy, że przegramy w takim stosunku. Ja już jestem doświadczonym zawodnikiem, mam za sobą takie porażki i myślę, że ten wynik nas nie złamie – twierdzi Telichowski.
Teraz w lidze czeka nas przerwa na reprezentację. Do walki o ligowe punkty zespół z Bełchatowa wróci 20. października, kiedy zmierzą się z bydgoskim Zawiszą – Teraz przed nami dwa tygodnie przerwy, ale i też dużo pracy, by wygrać z Zawiszą. Początek sezonu nam wyszedł, ale mecz z Lechem pokazał ile nam jeszcze brakuje. Potrzebujemy tej przerwy, a potem będzie dobrze – zakończył.