W pierwszym piątkowym spotkaniu Ekstraklasy mieliśmy „zaszczyt” oglądać jeden z najbardziej fatalnych meczów tego sezonu. GKS Bełchatów męczył się z Górnikiem Zabrze. O wyniku zadecydował błąd sędziego i jedna szczęśliwa sytuacja.
Pierwsza połowa okazała się istnym dramatem w wykonaniu zawodników obu drużyn. Wystarczy wspomnieć o tym, że w ciągu 45 minut piłkarze oddali aż(!) 1 celny strzał! Nic dziwnego, że piątkowe wieczory kibice w Bełchatowie poświecają innym rozrywkom niż piłka nożna. 90 procent osób obecnych na stadionie zapewne wolałoby w tym czasie pójść na drinka. Zawodnicy też… Nie oznacza to jednak, że nie działo się absolutnie nic. W 12 minucie Bartosz Ślusarski zmarnował doskonałą sytuację, a piłka powędrowała centymetry obok słupka. Jakiś czas póżniej świetną sytuację miał Łukasz Wroński, ale bardzo dobrze zachował się Pavel Steinbors. Górnik sytuacji również nie miał za wiele, a mimo to w 27 minucie powinien wyjść na prowadzenie. Rafał Kosznik strzelił ładnego gola po dośrodkowaniu Łukasza Madeja, ale sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. Jak pokazały powtórki, był to ogromny błąd arbitra. Choć akurat wynik 0:0 jak najbardziej adekwatny do poziomu gry.
Druga odsłona wcale nie była lepsza. Na uwagę zasługiwał strzał Michała Maka w słupek w dobrej sytuacji. Górnik, jakby przybity błędem arbitra, w ogóle nie istniał, a po uderzeniach jego piłkarzy piłka leciała hen daleko w trybuny. W 90 minucie zdarzyło się coś niesamowitego – w końcu padł gol! Wejście smoka zaliczył Andrija Prokić, który wykorzystał dośrodkowanie Adriana Basty. Bełchatów bardzo szczęśliwie wygrał z Górnikiem Zabrze.
GKS Bełchatów – Górnik Zabrze 1:0 (0:0)
Bramki: 90. Prokić
Żółte kartki: 77. Baran – 38. Sobolewski, 90. Augustyn
Bełchatów: Malarz – Mójta, Telichowski, Baranowski, Basta – Mak, Rachwał (74. Sawala), Baran, Wroński (81. Prokić) – Poźniak (67. Wacławczyk) – Ślusarski
Górnik: Steinbors – Magiera, Augustyn, Mańka – Gergel, Danch, Sobolewski, Kosznik – Jeż (62. Łuczak), Zachara (90. Szeweluchin), Madej (86. Plizga)