Przed rozpoczęciem trwającej kolejki spotkań, czwarte i ósme miejsce w ligowej tabeli zamykała trzypunktowa klamra. W jej granicach mieściły się obie „zainteresowane” strony – zarówno Podbeskidzie jak i Wisła. Dlatego też z punktu widzenia obu zespołów, by ułatwić sobie życie w końcówce rundy zasadniczej i znaleźć się w TOP8 (grupie mistrzowskiej), istotne było sięgnięcie pełną garścią – po trzy punkty.
Po pierwszych 45 minutach bliżej tego celu byli gospodarze, którym udało się zamienić na gole oba (i jedyne) celne strzały. Nie mniej skuteczna okazali się wiślacy – dwa strzały zmierzające w światło bramki Zajaca uderzenia przekuli na jednego gola. Do przerwy oglądaliśmy żywe, intensywne, pełne dynamiki spotkanie i mimo braku dużej ilości sytuacji aż trzy bramki. Po kolei. Choć od początku spotkania inicjatywa leżała po stronie Podbeskidzia to pierwszą klarowną okazję stworzyli sobie podopieczni trenera Kazimierza Moskala. W 14′ akcję przyjezdnych z własnej połowy wyprowadził Stilić, futbolówka trafiła do Barrientosa. Piłka minęła rywala (upadający na murawę Urugwajczyk już nie) i znów trafiła pod nogi Bośniaka, który zagrał ją do Brożka – akcję finalizował Guerrier, ale zmierzającą w stronę bramki futbolówkę zablokował jeden z bielskich obrońców. Kilkadziesiąt sekund później pod przeciwległą szesnastką Chmiel założył siatkę Gargule i z dużą ochotą wbiegł w pole karne. Na więcej nie pozwolił mu Guerrier, który z impetem wybił futbolówkę na róg…rzut karny! Jeszcze konsultacja z liniowym…sędzia zmienia decyzję i wskazuje na boczną chorągiewkę. Słuszna decyzja arbitra, bowiem mimo kontaktu z Chmielem Haitańczyk bez wątpienia czysto zatrzymał zapędy rywala. Miejscowi musieli zadowolić się rzutem rożnym. Do dośrodkowanej przez Iwańskiego piłki wyszedł Stano, ale w wyniku interwencji będącego za nim Urygi nie był w stanie czysto uderzyć. Sędzia ponownie wskazał na wapno – tym razem już bez żadnego zawahania. Do piłki podszedł Iwański i pewnym strzałem dał swojej drużynie prowadzenie. W 18 minucie było 1:0, a wszystko co wyżej opisane zdarzyło się w ciągu 5 minut! Na podobny moment ekscytacji przyszło poczekać do 37 minuty. I była to akcja bramkowa. Z własnej połowy piłkę znów wyprowadził Stilić i zagrał na prawe skrzydło do mającego O L B R Z Y M I Ą przestrzeń Guerriera. DG77 w swoim stylu nie przyjął dobrze piłki, która nieporadnie mu odskoczyła. Mimo wszystko skrzydłowy Wisły miał na tyle dużo miejsca, że dał radę opanować „niesforną” futbolówkę, ściął do środka i strzelił po długim rogu. 1:1. Cztery minuty później Podbeskidzie znów prowadziło. Sokołowski wyrzucał piłkę z autu na wysokości pola karnego, interweniujący w „piątce” Głowacki nie dał rady jej wybić (przeszła mu po czubku głowy), dzięki czemu spadła na 2. metr skąd do siatki posłał ją Górkiewicz. Do przerwy 2:1 dla Podbeskidzia.
Po przerwie pierwszą groźną akcję stworzyli gospodarze. Z wolnego po krótkim rogu uderzał Iwański, ale tym razem Buchalik nie dał się zaskoczyć i sparował futbolówkę na korner. Dwie minuty później w doskonałej znalazł się wprowadzony po przerwie Jankowski, ale będąc w szesnastce nieczysto trafił w piłkę. Soczysty wolej pod poprzeczkę – tak według piłkarskiego podręcznika winien postąpić wiślacki zmiennik. Niebezpiecznie było również pod bramką Buchalika, ale w 55′ próbę Stano zdołał w ostatniej chwili zablokować Uryga. W 71′ mieliśmy już jednak remis. Przy prostopadłym podaniu z głębi pola Jankowskiego olbrzymią robotę wykonał Brożek, który zwiódł obrońcę przepuszczeniem futbolówki. Do niej zza pleców obrońcy wybiegł Guerrier i momentalnie ściął do środka. Choć z dużą energią to sytuację trudno było określić mianem 100%. Mimo wszystko atakujący spod znaku Białej Gwiazdy zdecydował się na strzał (cóż innego miał czynić, gdy nie miał komu grać), który ciężko uznać za groźny, niebezpieczny czy kąśliwy. Sprawę strzelającemu znacznie ułatwił „interweniujący” Zajac, który butem podbił uderzenie Haitańczyka na tyle dziwnie, że piłka dość nieoczekiwanie znalazła się w bramce. Po strzeleniu wyrównującej bramki to przyjezdni wykazywali większą chęć do zgarnięcia trzech punktów. Podopieczni trenera Kazimierza Moskala nie potrafili jednak przekuć optycznej przewagi na realne zagrożenie. To stwarzali z kolei gospodarze –już w doliczonym czasie gry stwarzając sobie dwie sytuacje, które wielu krakowskich kibiców przyprawiły o niepotrzebne palpitacje. W trzeciej z doliczonych do regulaminowego czasu minut uderzenie Sokołowskiego (w wyniku zamieszania po wznowieniu gry z rzutu rożnego) zablokował Burliga, zaś w ostatniej akcji meczu uderzenie przewrotką z narożnika „piątki” nieznacznie minęło dalszy słupek bramki Buchalika. Wisła pod wodzą trenera Moskala wciąż niepokonana, ale dziś znów „straciła” dwa punkty i nie może być pewna zakończenia sezonu w czołowej ósemce . Podobnie zresztą jak Podbeskidzie. Remis choć sprawiedliwy nikogo więc nie cieszy.
Ekstraklasa: Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków 2:2 (2:1)
Bramki: Maciej Iwański 18′ (karny), Tomasz Górkiewicz 41′ – Wilde-Donald Guerrier 37, 71′
Żółte kartki: Alan Uryga – Marek Sokołowski
Podbeskidzie: Richard Zajac – Piotr Tomasik, Pavol Stano, Bartłomiej Konieczny, Tomasz Górkiewicz – Maciej Iwański, Anton Sloboda (62′ Kristian Kolcak), Damian Chmiel, Adam Deja, Marek Sokołowski – Robert Demjan (72′ Krzysztof Chrapek)
Wisła: Michał Buchalik – Boban Jović, Arkadiusz Głowacki (89’ Maciej Sadlok), Dariusz Dudka, Łukasz Burliga – Alan Uryga, Łukasz Garguła (46′ Maciej Jankowski), Jean Barrientos (73′ Mariusz Stępiński), Semir Stilić, Wilde-Donald Guerrier – Pawel Brożek
Autor: Michał Bielecki