Podobnie jak w siedmiu wcześniejszych meczach ósmej kolejki Lotto Ekstraklasy, tak i w starciu Śląska Wrocław z Ruchem Chorzów padły gol. Tym samym zakończyła się niechlubna seria meczów na obiekcie wrocławian, w którym padały bezbramkowe remisy. Ostatecznie górą byli goście, którzy zwyciężyli 2:1, notując swoją trzecią wiktorię w kampanii.
Konfrontacja wrocławian z Niebieskimi upływała pod znakiem chęci przypomnieniem się kibicom Piotra Ćwielonga. Jednakże pierwsze fragmenty gry pokazały, że większą ochotę na odniesienie zwycięstwa mieli nie piłkarze Ruchu, a właśnie WKS-u.
Opiekun chorzowian zdecydował się desygnować do gry Eduardsa Visnakovsa, który miał zapewnić Niebieskim gole. Natomiast w defensywie spokój Ruchowi miał zapewnić Marcin Kowalczyk, który po raz pierwszy wybiegł w pierwszym składzie zespołu przedstawicieli 14-krotnych mistrzów Polski.
Nowy nabytek Ruchu w obronie w pierwszych trzech kwadransach zagrał bardzo dobre zawody, potrafiąc się dobrze zastawiać i antycypować poczynania rywali. Słabą partię notował z kolei Rafał Grodzicki, Śląsk po błędach kapitana chorzowian miał dwie okazje na skierowanie piłki do siatki. Przy jednej na przeszkodzie wrocławianom stanął Kamil Lech, broniąc kapitalnie próbę Ryoty Morioki.
Mimo że podopieczni Mariusza Rumaka w ataku sprawiali lepsze wrażenie, to właśnie goście udali się na przerwę z prowadzeniem. Po 308 minutach bez gola na Stadionie Miejskim we Wrocławiu odczarował jedną z bramek „Pepe”. Były gracz Śląska popisał się piękną podcinką po podaniu Patryka Lipskiego, ale swojej radości z trafienia Ćwielong nie okazał, oddając szacunek byłemu pracodawcy.
W drugiej połowie strona dominującą na placu gry byli już goście, którym strzelony gol wyraźnie dodał skrzydeł. Co więcej, w 52. minucie Ruch prowadził już różnicą dwóch goli. Swoje drugie trafienie po powrocie do ekipy z Chorzowa zanotował Ćwielong, co sprawiło, że Ruch mógł grać z większym spokojem.
Tymczasem szesnaście minut przed końcem podstawowego czasu gry miała miejsce kontrowersyjna decyzja rozjemcy zawodów, który podyktował rzut karny za rzekome przewinienie Kamila Lecha na Sito Rierze, który pojawił się na boisku w drugiej odsłonie. „Jedenastkę” wykorzystał Japończyk Morioka i mieliśmy 1:2.
Mimo kilku sytuacji wynik do samego końca już się nie zmienił. Chorzowianie mają zatem na swoim koncie jedenaście punktów. W najbliższy piątek przy pustych trybunach na obiekcie przy ulicy Cichej ekipa z Chorzowa zagra z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza. Z kolei WKS ponownie w roli gospodarza stoczy bój z Jagiellonią Białystok.
Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów 1:2 (0:1)
0:1 Ćwielong 38′
0:2 Ćwielong 52′
1:2 Morioka 75′ (k.)
źródło – ligapolska.pl