W drugim piątkowym meczu 10. serii spotkań T-Mobile Ekstraklasy Śląsk Wrocław wygrał z Górnikiem Łęczna 2:1(0:0) po bardzo zaciętym meczu. Było to dwunaste zwycięstwo wrocławian na własnym stadionie pod wodzą trenera Tadeusza Pawłowskiego.
Kibicom zgromadzonym na stadionie miejskim we Wrocławiu mecz zdecydowanie mógł się podobać. Beniaminek z Łęcznej walczył ze Śląskiem jak równy z równym. Goście z Łęcznej już w pierwszej akcji meczu mogli zdobyć gola. Fiodro Cernycha doprowadził do wielkiego zamieszania w polu karnym WKS-u. W ostatniej chwili interweniował Piotr Celeban. Co prawda goście domagali się rzutu karnego po zagraniu ręka obrońcy gospodarzy ale ich prośby nie przyniosły skutku.
Kolejną szanse na hola podopieczni trenera Jurija Szatałowa stworzyli sobie już w 18. minucie meczu. Błąd popełnił Piotr Celeban, a piłkę przejął Miroslav Bożok. Piłka po jego uderzeniu przeleciała tuż obok słupka bramki wrocławian. Zawodnicy beniaminka ekstraklasy byli zdecydowanie lepsi w pierwszej połowie od gospodarzy. Grali oni bardzo ofensywnie w czym pomagali słaba postawa defensywy gospodarzy oraz sam Mariusz Pawełek. Ex-golkiper Wisły Kraków w jednej akcji był bardzo bliski wrzucenia sobie samemu piłki do bramki.
Piłkarze z Lubelszczyzny byli zdecydowanie lepszym zespołem w pierwszych 45 minutach gry. Prym w szarżach na bramkę Pawełka wiódł Cernych, któremu brakowało jednak skuteczności w decydujących momentach. Defensywa WKS-u we Wrocławiu dawno nie popełniała takich błędów. \
Druga odsłona piątkowego spotkania była zdecydowanie bardziej wyrównana. Goście zgodnie realizowali swój plan na ten mecz, a Śląsk od czasu do czasu próbował atakować. Jednak było to tylko preludium tego co wydarzyło się między 61., a 63. minutą spotkania.
Najpierw Łukasz Mierzejewski wpadł w pole karne, zgrał futbolówkę na piąty metr, do której nogę dostawił tylko Miroslav Bożok. Niecałe 60 sekund później na bramkę gościu uderzył Sebastian Mila jednak się pomylił. Na szczęście gospodarzy w odpowiednim miejscu stał Krzysztof Ostrowski, który dobił ją do pustej bramki i doprowadził tym samym do wyrównania.
Zdobyty gol podziałał na podopiecznych trenera Tadeusza Pawłowskiego jak woda na młyn. Wrocławianie ruszyli śmiało do ataku przeprowadzając ostrzał bramki Sergiusza Prusak. Jednak golkiper z Łęcznej spisywał się bez zarzutu i nie dał się pokonać w regulaminowym czasie gry.
Gdy wszyscy zgromadzeni na stadionie we Wrocławiu pogodzili się z podziału punktów, w 93. minucie gry bramkę zdobył kapitalny i niezawodny Sebastian Mila i trzy punkty zostały w stolicy Dolnego Ślaska.
Śląsk Wrocław – Górnik Łęczna 2:1 (0:0)
0:1 – Miroslav Bożok 62.
1:1 – Krzysztof Ostrowski 63.
2:1 – Sebastian Mila 90 +3.
Składy:
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek – Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Tomasz Hołota, Dudu Paraiba, Krzysztof Danielewicz, Lukas Droppa (84. Tom Hateley), Flavio Paixao, Sebastian Mila, Robert Pich, Mateusz Machaj (41. Krzysztof Ostrowski).
Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak – Łukasz Mierzejewski, Maciej Szmatiuk, Marcin Kalkowski, Patrik Mraz, Grzegorz Bonin, Radosław Pruchnik (74. Lukas Bielak), Tomasz Nowak, Filip Burkhardt (70. Shpetim Hasani), Miroslav Bożok (84. Sebastian Szałachowski), Fiodor Cernych.
Żółte kartki: Filip Burkhardt, Łukasz Mierzejewski (Górnik).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 11 171.