Rok 2014 a pasem. Jaki był on dla Ekstraklasowej drużyny „Pasów”?
Cracovia tradycyjnie rozpoczęła rok noworocznym spotkaniem. Pierwszego gola w 2014 roku strzelił wówczas Przemysław Kita.
Rok w Ekstraklasie rozpoczął się dla „Pasów” źle. Na inaugurację piłkarze z Kałuży przegrali z będącym na fali bydgoskim Zawiszą. Prawdziwy sprawdzian przyszedł jednak tydzień później, kiedy miała miejsce tzw. święta wojna, czyli derby Krakowa – tym razem przy Reymonta. Mecz ten zakończył się wygraną Wisły 3:1. Kolejna kolejka nie przyniosła w szeregach Cracovii żadnych zmian. Drużyna ponownie przegrała w lidze. Pierwsze punkty w 2014 roku przyniósł bezbramkowy remis z Pogonią Szczecin. Od tego momentu nastąpiła niewielka tendencja zwyżkowa formy zawodników „Pasów” – pokonali oni Jagiellonię, zremisowali z Podbeskidziem, Widzewem Łódź oraz Górnikiem Zabrze. W ostatniej kolejce rundy zasadniczej Cracovia uległa Koronie Kielce, czym pogrzebała swoje szanse na awans do grupy mistrzowskiej.
W grupie spadkowej „Pasy” przegrały aż pięciokrotnie, dwa razy zremisowały i odniosły jedno zwycięstwo. W tabeli zajęły ostatnie bezpieczne miejsce, wyprzedzając o trzy punkty Widzew Łódź.
W sezonie 2014/2015 Cracovia prezentuje przeciętną dyspozycję. Dobre mecze przeplata słabszymi. Początek nie był obiecujący – porażka z Zabrzem, Legią, Jagiellonią. Pierwsze punkty drużyna z Kałuży zdobyła w spotkaniu ze słabo spisującą się w tym sezonie Koroną Kielce. Na najważniejsze zwycięstwo w rundzie Cracovia musiała czekać do 28 września. „Pasy” podejmowały na własnym obiekcie „Białą Gwiazdę”. Do 90 minuty był 0:0 – jednak święta wojnę ostatecznie wygrali gospodarze. Dzięki bramce Covilio to drużyna z Kałuży przez pół roku włada nad Krakowem.
Cracovia nie błyszczy, ale też nie przegrywa seryjnie jak bydgoski Zawisza, lecz by być bezpiecznym wiosną i grać w grupie mistrzowskiej zawodnicy „Pasów” muszą wziąć się do pracy. Lepiej idzie Cracovii w Pucharze Polski, gdzie awansowali oni już do ćwierćfinału – ich przeciwnikiem będzie Błękitni Stargard Szczeciński.