Górnik Zabrze to drużyna na szóstkę. Zeszły sezon zakończyli jako szósta drużyna Ekstraklasy, ale także przezimują na szóstym miejscu w tabeli.
Początek ubiegłego roku dla zabrzan był bardzo nieudany. W osiemnastu rozegranych spotkaniach, jeszcze w zeszłym sezonie, aż 10 razy z boiska schodzili pokonani, czterokrotnie dzielili się punktami i tyle samo razy zdobywali komplet oczek.
Górnik awansował też do ¼ Pucharu Polski, ale tam musiał uznać wyższość Zawiszy, który w dwumeczu wygrał aż 5:1. Kiepskie wyniki w lidze spowodowały, że zabrzanie cały czas nie byli pewni gry w grupie mistrzowskiej. Ostatecznie jednak udało im się tam awansować i uplasować na szóstym miejscu.
Wraz z końcem zeszłego sezonu z drużyną pożegnało się kilku czołowych piłkarzy. Mowa tu chociażby o Prejuce Nakoulmie oraz filarze defensywy – Pawle Olkowskim.
Do rozgrywek 2014/2015 Górnik przygotowywał się pod okiem Józefa Dankowskiego, który oficjalnie pełni funkcję pierwszego trenera zespołu, a także Roberta Warzychy, dyrektora sportowego, nieoficjalnego trenera Górnika. Wraz z pierwszymi meczami zabrzanie zaczęli grać według nowego ustawienia, a mianowicie z trójką obrońców, co przynosiło efekty. Po sześciu kolejkach Górnik był liderem i nic nie zapowiadało spadku formy drużyny ze Śląska. Po okresie dobrej gry przyszły bolesne porażki. W derbach z Piastem Gliwice 1:2, z Wisłą Kraków aż 0:5 czy też z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:4. Końca ubiegłego roku zabrzanie też nie będą dobrze pamiętać. Na wyjeździe przegrali z Lechem 0:3, a z Jagiellonią 0:1. U siebie nie sprostali warszawskiej Legii, która zaaplikowała im aż cztery gole.
Górnikowi do miejsca na podium brakuje czterech oczek, a więc na wiosnę wszystko jest możliwe. Zabrzanie jednak nie mogą gubić punktów z zespołami niżej notowanymi, by spokojnie awansować do grupy mistrzowskiej. Trzeba jednak pamiętać, że drużynę trapią problemy finansowe, dlatego odejść mogą kluczowi piłkarze.
Zabrzan stać na dobrą grę, a przede wszystkim walkę o podium, nie mogą jednak łatwo tracić bramek, a także punktów.