/Domowa passa Lechii została przerwana

Domowa passa Lechii została przerwana

Mecz przyjaźni pomiędzy Lechią Gdańsk, a Wisła Kraków w ramach 32. kolejki T-Mobile Ekstraklasy zakończył się remisem 2:2 (1:0). Ostatnie trzydzieści minut spotkania to był prawdziwy piłkarski majstersztyk na wysokie europejskim poziome.

Do 60 minuty meczu z Lechią kibice Wisły nawet remis wzięliby w ciemno. I choć ostatecznie piątkowe spotkanie skończyło się przyjacielskim podziałem punktów to po ostatnich, bardzo intensywnych w wykonaniu wiślaków 30 minutach krakowscy kibice mogą czuć spory niedosyt.
W pierwszej połowie mecz w wykonaniu obu drużyn przypominał bardziej partię szachów niż piłkarski spektakl i (znikome) sytuacje podbramkowe musiały ustąpić miejsca skrzętnej realizacji planów obu szkoleniowców. W pierwszych 45 minutach jedyne realne zagrożenie pod bramką Łukasza Budziłka stworzył Dariusz Dudka, który dwukrotnie próbował swoich sił z rzutów wolnych. Pierwsza z tych prób (w 5.) sprawiła golkiperowi Lechii sporo problemów i z trudem wybił ją na róg. Drugie uderzenie defensywnego pomocnika gości powędrowało nad poprzeczką. Więcej okazji (na dodatek nieco lepszych) stwarzali sobie miejscowi, którzy poważnie zagrozili Michałowi Buchalikowi dopiero w 33. minucie, gdy niecelnie z półwoleja uderzył Sebastian Mila – po uprzednim wycofaniu futbolówki przez Macieja Makuszewskiego. 4 minuty później było już jednak 1:0. Mila bezwiednie i bez większego przekonania wrzucił piłkę podcinką w pole karne – futbolówkę zgarnęli wiślacy, ale Łukasz Burliga nabił Macieja Sadloka idealnie wystawiając piłkę Antoniowi Colakowi. Jego uderzenie z pierwszej fantastycznie obronił Buchalik, ale wobec lecącej pod poprzeczkę dobitki popularnego „Makiego” był już bez szans.
Po przerwie gra również lepiej zaczęła się dla gospodarzy. W 49. Lechia wyprowadziła naprawdę groźną kontrę – idealnie w pole karne dośrodkował Makuszewski, ale na szczęście dla krakowian z piłką minął się Colak. W 57. po rzucie rożnym głową futbolówkę skontrował Grzegorz Wojtkowiak – z próby uderzenia gdańskiego defensora wyszło nie najgorsze podanie – stojący już w piątce Stojan Vranjes również przyłożył głowę – niecelnie. Do tej pory Wisła nie była w stanie stworzyć w ofensywie składnej akcji, zagrażając rywalom jedynie z rzutów wolnych (Dariusz Dudka). Stąd wcześniejsza „teoria” o wzięciu remisu w ciemno. Wszystko co dobre zaczęło się dla krakowian w 60. meczu, gdy dość nieoczekiwanie doprowadzili do remisu. Do dośrodkowania Bobana Jovicia z prawej strony idealnie głowę przyłożył Rafał Boguski, mieszcząc futbolówkę przy dalszym słupku bramki gospodarzy. Dla popularnego „Bogusia” była to druga bramka w drugim kolejnym meczu, a taka „seria” nie zdarzyła się byłemu reprezentantowi Polski od września 2008 roku, gdy strzelał bramki odpowiednio Cracovii i Lechowi. Najważniejsze było jednak to, że Wiśle udało się wyrównać (po pierwszej składnej akcji w przodzie). To co jednak krakowianie zrobili w 69. już dziś (najprawdopodobniej) można uznać za akcję i gol sezonu. Przyjezdni zawiązali wówczas niezwykle dynamiczny atak, grając na jeden kontakt. Paweł Brożek piętką do Semira Stilicia – Bośniak na prawo do Boguskiego, który wystawił futbolówkę nadciągającemu Jeanowi Barrientosowi. Wydawało się, że Urugwajczyk w swoim stylu „przeszarżował”, zbyt długo zwlekał z rozwiązaniem akcji…aż stojąc tyłem do bramki zdecydował się na kolejne zagranie piętką – trafił idealnie posyłając strzał w długi róg. Nie ukrywam, że słowa nie są w stanie oddać poezji, wyjątkowości i kunsztu całego wiślackiego przedsięwzięcia, które byłoby godne najlepszych klubów i zawodników świata. Nam pozostaje cieszyć się, że mogliśmy je obejrzeć na rodzimym podwórku, więc jeśli jeszcze nie mieliście okazji zobaczyć tej perełki koniecznie nadróbcie (naprawdę warto!). Gol nie z tego świata podziałał na gospodarzy motywująco i już w 73. Lechia doprowadziła do remisu. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na bramkę zamienił wprowadzony dosłownie kilka minut wcześniej Kevin Friesenbilcher. Gospodarze poszli za ciosem i w 76. powinni prowadzić 3:2. Doskonałe zagranie górą Ariela Borysiuka na klatkę przyjął Bruno Nazario – zgubił tym krycie Sadloka i uderzył piłkę z powietrza – nad poprzeczką. Po tej szansie swoje poważne sytuacje mieli już tylko przyjezdni, którzy wyraźnie przycisnęli lechistów. W 81. kolejna akcja wiślaków na jeden kontakt, piłka ląduje pod nogami Brożka, który w ostatniej chwili zostaje zablokowany, pięć minut później zza szesnastki w poprzeczkę trafił Stilić, a w tej samej minucie zblokowany strzał Burligi nieznacznie minął bramkę Lechii. Po rozegraniu kornera Jankowski strzelił mocno, ale wprost w bramkarza, a już w doliczonym czasie gry Jović huknął minimalnie obok okienka gdańskiej bramki i zamiast cieszyć się z kolejnej „bramki ze stadionów świata” mógł tylko złapać się za głowę.

Ostatecznie mecz zakończył się mimo wszystko sprawiedliwym remisem 2:2, choć wiślaccy fani mogą odczuwać spory niedosyt. Na pocieszenie zostaje im piękny gol Barrientosa i świadomość, że jeśli ich piłkarze będą w każdym meczu grać tak jak w 30 ostatnich minutach spotkania z Lechią to powinna się ich obawiać każda drużyna w Polsce. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że w Gdańsku zabrakło kontuzjowanego Donalda Guerriera, który od czasu przejęcia drużyny przez trenera Kazimierza Moskala jest wyróżniającą się postacią i stanowi pod Wawelem wartość dodaną. Po dzisiejszym meczu Wisła jest trzecia w tabeli (26 punktów), ale po tej kolejce spotkań mogą ją wyprzedzić zarówno Jagiellonia (26 punktów, mecz z Lechem w Poznaniu) jak i Śląsk (24, gra u siebie z Legią). Lechia jest piąta z dorobkiem 25 punktów.

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 2:2 (1:0)
1:0 – Maciej Makuszewski 37’
1:1 – Rafał Boguskiego 60′
1:2 – Jean Barrientos 69′
2:2 – Kevin Friesenbichler 73′

Składy:
Lechia Gdańsk:
Łukasz Budziłek – Grzegorz Wojtkowiak, Ariel Borysiuk, Gerson, Jakub Wawrzyniak – Daniel Łukasik (82′ Mateusz Możdżeń), Stojan Vranjes, Maciej Makuszewski, Sebastian Mila (77′ Piotr Wiśniewski), Bruno Nazario – Antonio Colak (67′ Kevin Friesenbichler).

Wisła Kraków: Michał Buchalik – Boban Jović, Arkadiusz Głowacki, Maciej Sadlok, Łukasz Burliga – Dariusz Dudka, Rafał Boguski (82′ Richard Guzmics), Maciej Jankowski, Semir Stilić, Łukasz Garguła (46′ Jean Barrientos) – Paweł Brożek.

Żółte kartki: Wojtkowiak (Lechia), Dudka, Jović (Wisła).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 18 032.

Michał Bielecki

Krakowianka z wyboru. W derbach stolicy Małopolski kibicuje północnej stronie Błoń. Lubi podróżować po Polsce, zwykle "przypadkowo" natrafiając na spotkania Ekstraklasy lub polskiej reprezentacji. Zwykle można ją spotkać z aparatem. Pasjonatka oceanografii.