Bezbramkowy remis, takim wynikiem skończyło się pierwsze starcie Śląska Wrocław ze szwedzkim IFK Goeteborg. Choć podział punktów powinien napawać zespół Tadeusza Pawłowskiego optymizmem, to we Wrocławiu pozostał duży niedosyt.
W dzisiejszym spotkaniu trener Pawłowski zastosował niespotykaną, jak na polskie warunki formację, 4-3-3. Trzema środkowymi pomocnikami byli Tomasz Hołota, Tom Hateley oraz powracający po dwóch latach nieobecności we Wrocławiu, Adam Kokoszka. W pierwszej jedenastce zabrakło Marcela Gecova oraz Kamila Bilińskiego, którzy próbowali swoich sił na boisku dopiero w drugiej połowie.
Przechodząc do samego spotkania, to Szwedzi dali pierwszy sygnał do ataku. Zaraz po rozpoczęciu spotkania, najlepszy strzelec IFK, Lasse Vibe uderzył z ostrego kąta na bramkę Mariusza Pawełka, ale obrońcy Śląska zdołali odeprzeć atak i sami próbować swoich sił w ofensywie. Z początku przyczajeni, wrocławianie odważniej atakowali dopiero po około kwadransie gry. Polskiej drużynie nie brakowało sytuacji do uderzeń, lecz nie były one na tyle klarowne by zdobyć bramkę. Tu sprawdziły się pogłoski o dobrej grze w defensywie zespołu Jörgena Lennartssona. Zespół z Goeteborgu cały czas sprawiał wrażenie jakby był do pokonania i…rzeczywiście tak jest. W 39. minucie do głosu doszli zawodnicy WKS-u. Dośrodkowanie Dudu Paraiby znakomicie przeciął głową Tomasz Holota, ale minimalnie przestrzelił.
W drugiej części spotkania większą inicjatywą wykazał się zespół z Allsvenskan League i stwarzał zagrożenie pod bramką Mariusza Pawełka poprzez akcje oskrzydlające. Dzisiaj jednak obrona Śląska była równie szczelna i, choć czasem z kłopotami, radziła sobie z groźnymi sytuacjami, szybko oddalając zagrożenie.
W 60. minucie na boisko wszedł Marcel Gecov, który tym samym zadebiutował w Śląsku. Gecov zrobił na wrocławskich kibicach dobre wrażenie, ponieważ szybko udowodnił, że potrafi utrzymać piłkę i mądrze grać, unikając tym samym głupich strat na własnej połowie. Defensywa odetchnęła z ulgą, a podopieczni Tadeusza Pawłowskiego byli przed szansą na zdobycie gola, lecz Robert Pich niecelnie uderzył z dystansu. W 68. minucie serca kibiców gospodarzy na moment zamarły. Snajper IFK potężnie huknął z kilkunastu metrów, ale minimalnie chybił.
Obu drużynom brakowało dziś skuteczności. Wprowadzony pod koniec spotkania Kamil Biliński nie zanotował dziś dobrego spotkania na swoim koncie, lecz można mu jeszcze wybaczyć, gdyż nowy napastnik Śląska musi się zaklimatyzować w nowym otoczeniu. Wszyscy jednak liczą na to, że w rewanżu jego trafienie przyniesie awans do III rundy eliminacji.
Całość w wykonaniu Śląska można ocenić pozytywnie. Bezbramkowy remis należy traktować jako wynik niezadowalający, ponieważ były okazje do zdobycia bramki, lecz zabrakło tym razem szczęścia. Wszystko rozstrzygnie się zatem w Goeteborgu, na stadionie obecnego lidera Allsvenskan. Początek rewanżu w czwartek, 23 lipca o godzinie 19:00.
Śląsk Wrocław – IFK Goeteborg 0:0
Składy:
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek – Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Dudu Paraiba, Tom Hateley (68′ Kamil Biliński), Adam Kokoszka (60′ Marcel Gecov), Peter Grajciar, Tomasz Hołota, Robert Pich, Jacek Kiełb (79′ Flavio Paixao).
IFK Goeteborg: John Alvbage – Emil Salomonsson, Haitam Aleesami, Sebastian Eriksson, Jakob Ankersen, Martin Smedberg-Dalence (79′ Soren Rieks), Gustav Svensson, Mikael Boman (79′ Gustav Engvall), Thomas Rogne (87′ Hjalmar Jonsson), Mattias Bjarsmyr, Lasse Vibe.
Żółta kartka: Jacek Kiełb (Śląsk).
Sędzia: Jesus Gil Manzano (Hiszpania).
Widzów: 16 978.
Autor: Michał Perzanowski