W ostatnim meczu 4 kolejki T-Mobile Ekstraklasy, chorzowski Ruch zmierzył się na własnym stadionie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Po bardzo emocjonującej drugiej połowie, Ruch „tylko” zremisował 1:1, ale jeden punkt pozwolił gospodarzom awansować na 4 miejsce w tabeli. Ambitnie walczące Podbeskidzie, w ostatnich minutach meczu zdołało wyrwać Niebieskim zwycięstwo. Mimo punktowej zdobyczy piłkarze Dariusza Kubickiego nie opuścili strefy spadkowej.
Po bardzo słabej inauguracji i porażce z Górnikiem Łęczna, w następnych dwóch meczach Niebiescy zdobyli komplet sześciu punktów. Trzy oczka zdobyte przez Ruch w Kielcach należy uznać za wspólny „wysiłek” sędziów i podopiecznych trenera Waldemara Fornalika, którzy w zależności od interpretacji, co najmniej jedną z dwóch zdobytych bramek strzelili ze spalonych. Wątpliwości nie ma przy decydującej bramce Mariusza Stępińskiego (w debiucie), który skorzystał z ewidentnej pozycji spalonej. Mimo kontrowersji spotkanie w Kielcach to już historia.
Historia, dzięki której w przypadku zwycięstwa z Podbeskidziem Niebiescy awansowaliby na drugie miejsce w tabeli. Z kolei Podbeskidzie przed rozpoczęciem meczu w Chorzowie miało na swoim koncie zaledwie jeden punkt, wyprzedzając tylko Górnika Zabrze. Mimo, że to dopiero początek sezonu (4 z 37 kolejek) oba zespoły miały już o co grać.
Na pierwszą groźną okazję w tym meczu czekaliśmy zaledwie do 3. minuty meczu. Operujący nietypowo na prawym skrzydle Marek Zieńczuk, ściął do środka, przekładając futbolówkę na lewą nogę. Do świetnie wrzuconej piłki doszedł Lipski, ale źle przyłożył głowę, w wymarzonej sytuacji posyłając piłkę obok słupka. Później mecz bardziej przypominał bardzo zachowawczą partię szachów, a równie groźne okazje piłkarze zaczęli stwarzać od 34. minuty spotkania, gdy na strzał z ponad 25 metrów zdecydował się Kohei Kato. Uderzenie Japończyka z dużymi problemami, ale jednak wybronił Putnocky. Sześć minut później odpowiedział Ruch – strzał Urbańczyka zerwałby pajęczynę w okienku bramki Zubasa, ale Litwin w doskonałym stylu wybił piłkę na róg. Pięć minut później strzału z dystansu spróbował również Zieńczuk, ale i tym razem Zubas przeniósł futbolówkę nad konstrukcją bramki. Ostatnie słowo w tej odsłonie meczu należało jednak do Podbeskidzia. Już w doliczonym czasie gry, niebezpiecznie zakotłowało się pod bramką Putnocky’ego, który okazał się najlepszy w całym zamieszaniu.
Po zmianie stron, do bardziej zdecydowanych ataków ruszyło Podbeskidzie („idzie, idzie Podbeskidzie” – zobowiązuje). Już po 30 sekundach od wznowienia, po akcji prawą stroną Demjana, uderzenie Szczepaniaka zostało zablokowane. Jeszcze groźniej było niespełna dwie minuty później. W 47. wielBŁĄD Gigołajewa, który pod linią końcową dał sobie odebrać piłkę Kowalskiemu. Były zawodnik Ruchu wyłożył piłkę Chmielowi, ale ten fatalnie przestrzelił. Podbeskidzie kontynuowało odważną grę w ofensywie. W 53. Chmiel pognał lewą stroną i będąc na 16 metrze dograł piłkę na środek. Sytuację genialnym wślizgiem wyjaśnił Koj (było naprawdę niebezpiecznie). Sześć minut później piłka w końcu trafiła do siatki, a pierwszą okazję w tej połowie wykorzystali Niebiescy. Agresywnym wślizgiem na linii pola karnego Franka Adu Kwame zaatakował Visnakovs (wyprostowaną nogą, trafiając w piłkę), futbolówka trafiła do Konczkowskiego, który wyłożył ją Lipskiemu. Przekładka na lewą nogę, strzał przy dalszym słupku – 1:0. W 70. Ruch mógł podwyższyć prowadzenie. Stępiński zagrał przed bramkę do Lipskiego, ale jego płaski strzał z linii bramkowej wybił Krystian Nowak. To była doskonała, acz niewykorzystana okazja na 2:0. Podbeskidzie w 81. miało za to akcję na 1:1, ale Demjan z 11 metrów uderzył wprost w Putnocky’ego, który pajacykiem wybronił strzał Słowaka. Co się odwlecze… w 85. minucie bramkę na 1:1 zdobył Mateusz Szczepaniak, który mając na plecach Grodzickiego obrócił się z piłką w polu karnym i strzelając w róg mocnym wolejem nie dał żadnych szans chorzowskiemu bramkarzowi. Trzy minuty później Stępiński wyłożył piłkę Zieńczukowi (podobnie jak wcześniej Lipskiemu), ale „Zieniu” uderzył wysoko nad poprzeczką (prawą nogą…tak na usprawiedliwienie). Do samego końca zawodnicy obu stron nie odpuszczali, grając twardo i często na granicy przepisów. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie. Po znacznie emocjonującej drugiej połowie Ruch zremisował z Podbeskidziem 1:1. Jeden punkt pozwoli Niebieskim na awans na 4 miejsce. Podbeskidzie, choć poprawiło swój dorobek punktowy pozostanie na przedostatnim miejscu w tabeli.
Ruch Chorzów – Podbeskidzie Bielsko-Biela 1:0 (0:0)
1:0 – Patryk Lipski 59′
1:1 – Mateusz Szczepaniak 85′
Składy:
Ruch Chorzów: Putnocky – Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy – Surma, Urbańczyk – Zieńczuk, Lipski (78’ Iwański), Gigołajew (57’ Stępiński) – Visnakovs
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zubas – Jaroch, Kolcak, Nowak, Adu Kwame – Kowalski (77’ Janeczko), Kato, Deja (67’ Korzym), Szczepaniak, Chmiel (78’ Sokołowski) – Demjan
Żółte kartki: Koj – Chmiel, Kato, Adu Kwame
Widzów: 7041.
Autor: Michał Bielecki