W pięciu meczach rozegranych w Lubinie pomiędzy Zagłębiem, a Wisłą – już na poziomie Ekstraklasy padło aż 21 bramek. Dziś, w kolejnej odsłonie tego cyklu piłkarze obu zespołów nawiązali do tego swoistego trendu, dorzucając do wcześniejszych statystyk kolejne cztery bramki. W Lubinie lepsza okazała się Wisła, która dzięki zwycięstwu znacznie zbliżyła się do czołówki.
Początek spotkania nie zapowiadał względnie łatwej przeprawy wiślaków w starciu z beniaminkiem. Dość powiedzieć, że do momentu strzelenia bramki przez Boguskiego to gospodarze byli stroną przeważającą, stwarzając sobie znacznie lepsze sytuacje. W szesnastce krakowian najlepiej czuł się Adrian Rakowski, który gdy przychodziło do konkretów fatalnie niweczył wysiłki całego zespołu – najpierw pudłując (8 minuta), a w 29′ przegrywając bezpośredni pojedynek z Cierzniakiem. Czego nie obronił bramkarz gości, blokowali jego koledzy z pola. Wiślacy w defensywie mieli dużo argumentów oraz nieco szczęścia. Z przodu wyglądało to nieco gorzej. W pierwszy 30 minutach Forenca próbował zaskoczyć jedynie Mączyński (13 minuta), po wysokim pressingu i odbiorze oddając minimalnie niecelny strzał, a także Brożek do spółki z Jankowskim (26′). Wszystko zmieniło się w 31 minucie meczu. Po dośrodkowaniu Jovicia, Brożek oddał przepiękny strzał głową z 11 metrów. Futbolówka odbiła się od poprzeczki (kilka centymetrów i byłoby po przysłowiowej pajęczynie), ale czujność zachował Boguski, który jako pierwszy dopadł do odbitej piłki i poprawił wcześniejszą próbę kolegi. Tuż przed przerwą, długim wybiciem piłki koledzy uruchomili na szpicy Burligę [!], który jako pierwszy dopadł do piłki, tylko lekko podnosząc ją nad wychodzącym z bramki Forencem. Bramkarz Zagłębia w bandycki sposób „zatrzymał” (brak mi odpowiedniego słowa) rywala, za co obejrzał w pełni zasłużoną czerwoną kartkę. Tym bardziej niezrozumiałe jest dla mnie zachowanie kibiców, którzy ochoczo pożegnali swojego kapitana. Kilka minut później w bramce stanął debiutujący Polacek. Rozwój wypadków sprawił, że przed drugą połową gospodarze mieli bardzo utrudnione zadanie.
I znów zaskoczenie, bo po zmianie stron to Zagłębie (mimo gry w osłabieniu) sprawiało lepsze wrażenie niż przyjezdni. Ciężko stwierdzić czy było to zamierzone działanie gości, którzy celowo [?] oddali gospodarzom inicjatywę, czekając na swoje okazje. Jedna z nielicznych akcji Wisły przyniosła drugą bramkę. Ponownie wrzucał Jović, znów strzelał Brożek, ale po jego strzale piłka odbiła się od Todorovskiego…0:2. Bardzo oszczędna w atakach, ale zabójczo konkretna Wisła miała mecz pod kontrolą. Przynajmniej tak mogło się wydawać…Do 83′ gdy Zagłębie strzeliło bramkę. Na swój sposób kuriozalną…Cierzniak spóźnił się z wyskokiem do piłki, będąc zablokowanym przez blokującego rywala Głowackieg. Do piłki dopadł Woźniak, który strzelił prawdopodobnie jedną z łatwiejszych bramek w swojej karierze. Dopiero wtedy na murawie lubińskiego stadioniu pojawił się cień emocji. Gospodarze nie mieli nic do stracenia, przegrać 1:2 czy 1:3? Whatever…Nadzieje benianinka po 5 minutach zgasił Guerrier, wykorzystując błąd w rozegraniu piłki i właściwie od połowy boiska biegnąc sam na sam z Polackiem. Zagłębie – Wisła 1:3.
Zagłębie Lubin – Wisła Kraków 1:3 (0:1)
Bramki: Arkadiusz Woźniak 83′ – Rafał Boguski 31′, Aleksandar Todorovski 66′, Wilde-Donald Guerrier 88′
Czerwona kartka: Konrad Forenc (45 minuta, Zagłębie)
Żółte kartki: Dąbrowski – Mączyński, Uryga, Guerrier
Zagłębie: Forenc – Todorovski, Guldan, Dąbrowski, Cotra – Janus (74′ Woźniak), Kubicki, Tosik, Rakowski (61′ Vlasko), Janoszka (45′ Polacek) – Papadopulos
Wisła: Cierzniak – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok – Boguski (90′ Handzlik), Mączyński, Uryga, Jankowski (84′ Cywka), Burliga (52′ Guerrier) – Brożek