Kapitalne widowisko zobaczyli kibice, którzy przyszli w piątek na stadion w Białymstoku. Gospodarze dominowali od pierwszych minut, ale do szatni schodzili przegrywając 0:2. W drugiej połowie zespół Bogdana Zająca był bardziej skuteczny i w odstępie zaledwie dwóch minut, doprowadził do remisu 2:2. Na więcej nie starczyło sił i oba zespoły podzieliły się punktami.
Trzecia kolejka PKO BP Ekstraklasy rozpoczęła się na stadionie w Białymstoku, gdzie Jagiellonia podejmowała u siebie Podbeskidzie Bielsko Biała. Gospodarze przystępowali do tego meczu podbudowani wyjazdową wygraną z Legią 2:1. Mniej powodów do optymizmu mieli goście, którzy przed przerwą reprezentacyjną zdobyli zaledwie punkt w dwóch spotkaniach.
Niespodziewane prowadzenie
Na ten mecz Jagiellonia wyszła z nastawieniem przejęcia inicjatywy i zdominowania rywala, co skutecznie jej się udało. Od początku kreowali wiele sytuacji strzeleckich, a prowadzenie powinni objąć już w czwartej minucie, gdy Aleksandar Komor sfaulował przed polem karnym Jakova Puljicia. Sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut wolny, który mógł wykorzystać Martin Pospisil. Piłka po jego strzale odbiła się jednak od poprzeczki tak mocno, że można było to usłyszeć.
Jagiellonia była zdecydowanie stroną dominującą, ale brakowało jej precyzji. Tego nie można powiedzieć o Podbeskidziu, które w 18. minucie wygrywało 1:0. Dobre otwierające podanie na wolne pole zagrał Tomasz Nowak, a do futbolówki doszedł Kamil Biliński. Napastnik gości poczekał, jak zachowa się bramkarz i uderzył przy dalszym słupku.
Bezlitośni Górale
Utrata gola przez gospodarzy nie zmieniła ich podejścia do tego meczu, kontynuowali dobrą i ofensywną grę, ale dalej nie potrafili umieścić futbolówki w siatce. W 23. minucie po zagraniu Makuszewskiego, piłka trafiła do Imaza, który minął rywala, a następnie oddał strzał wprost w bramkarza. Kolejna świetna okazja miała miejsce w 35. minucie, gdy po akcji duetu Jesus Imaz – Pospisil, drugi z wymienionych graczy mógł wpisać się na listę strzelców, ale uderzył tylko w słupek.
O tym, że niewykorzystane okazje lubią się mścić, gospodarze przekonali się już dwie minuty później. Z rzutu rożnego na pole karne zagrał Łukasz Sierpina, tam od krycia uwolnił się Michał Rzuchowski, który uderzył przy bliższym słupku, nie dając bramkarzowi szans na obronę.
W pierwszej połowie Białostoczanie stworzyli sobie dziesięć sytuacji strzeleckich, ale do przerwy schodzili przegrywając 0:2. Podbeskidzie było mniej widoczne w ofensywie, ale na boisku pracowało bardzo ciężko. Przebiegli prawie pięć kilometrów więcej od rywali i mogli być z siebie zadowoleni.
Wymarzony początek Jagi
Tuż po gwizdku sędziego Marciniaka, Jagiellonia ruszyła do odrabiania strat i wyjątkowo szybko strzelili gola na 1:2. Z bocznej strefy boiska świetnie na pole karne dośrodkował Makuszewski, a walkę o piłkę w powietrzu wygrał Puljic. Chorwat wyskoczył w idealnym momencie i strzałem głową zdobył bramkę kontaktową.
Napór gospodarzy trwał dalej, co zaowocowało szybkim zdobyciem wyrównującego gola. Po wymianie kilku szybkich podań na jeden kontakt, gospodarze przenieśli akcję na prawą stronę, gdzie po podaniu Pawła Olszewskiego świetną okazję miał Imaz. Hiszpan bez problemu i z bliskiej odległości umieścił futbolówkę w siatce. Jaga wyglądała w tym meczu jeszcze lepiej, niż w Warszawie przeciwko Legii.
Tak intensywne ataki musiały mieć wpływ na przebieg spotkania. Tempo gry w późniejszej fazie było znacznie niższe. W rezultacie oba zespoły nie stworzyły już tak groźnych sytuacji strzeleckich, choć próby były. W następnej kolejce Jagiellonia zmierzy się w Gliwicach z Piastem. Z kolei Podbeskidzie podejmie u siebie Raków Częstochowa.