Lech Poznań pokonał Górnika Łęczna po bramce Nickiego Bille w 41. minucie spotkania. Mecz miał różne oblicza, Łęcznianie byli bardzo blisko od wywalczenia remisu, ale ostatecznie komplet punktów jedzie do stolicy Wielkopolski.
Od pierwszych minut obraz gry nikogo nie zaskoczył. Lechici, jako mistrzowie Polski, starali się szybko zdobyć bramkę i następnie kontrolować przebieg spotkania. Szansę na objęcie prowadzenia mieli już w 5. minucie, kiedy Nicki Bille wykorzystał błąd Tomasza Nowaka i wyszedł sam na sam z Sergiuszem Prusakiem. Duński napastnik uderzył jednak prosto w bramkarza gospodarzy, czym wywalczył tylko rzut rożny.
To był sygnał ostrzegawczy dla zawodników z Łęcznej. Ci stworzyli sobie dwie sytuacje, które mogły być groźne, ale podopieczni trenera Szatałowa nie porozumieli się i w efekcie futbolówka dwukrotnie wpadała w ręce Jasmina Buricia.
Do głosu jednak znów doszli Lechici, znów po błędzie Górników. Złe wybicie piłki przejął na 20. metrze Karol Linetty, próbował kiwać Sergiusza Prusaka, ale ten sprytnie wybił mu piłkę spod nóg. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia, choć zdarzenie miało miejsce poza polem karnym. Z akcji jednak nic nie wypaliło, ponieważ po interwencji bramkarza gospodarzy, piłkę w trybuny posłał Nicki Bille.
W 24. minucie kolejną okazję zmarnował Duńczyk z Poznania. Otrzymał świetną prostopadłą piłkę od Darko Jevticia, ale niezbyt dobrze ją przyjął. W efekcie strzał z narożnika pola karnego zablokował jeden z obrońców Górnika.
Na początku trzeciego kwadransa to Górnik wypracował sobie dwie groźne sytuacje. W 33. minucie, po stracie Kadara powstała luka na lewej stronie defensywy Kolejorza. Tam też rajdem popisał się Grzegorz Bonin, a następnie uderzył w krótki róg bramki Jasmina Buricia. Po dwóch minutach sytuacja była podobna, lecz zalążki akcji powstały w środku pola.
Wynik zmienił się w 41. minucie. Podanie Linettego nie sięgnął Jevtić, ale zza pleców obrońców gospodarzy wyskoczył Nicki Bille i tym razem się nie pomylił. Precyzyjnym strzałem po długim rogu dał swojej drużynie prowadzenie. Z jednobramkowym prowadzeniem Lecha schodzili zawodnicy obu zespołów do szatni.
Po przerwie to Górnicy byli bliżej wyrównania, niż Lechici powiększenia prowadzenia. W 51. minucie niezwykle składną akcję przeprowadzili gospodarze – najpierw Leandro sprytnie zagrał do Piesio, ten odegrał na skraj pola karnego do Bonina, lecz ten uderzył płasko wprost w koszyczek Buricia. W tej akcji było niemal wszystko, natomiast zabrakło jedynie mocniejszego strzału.
Inicjatywę bez wątpienia przejęli goście. W 59. minucie Łęcznianie nie wykorzystali 100-procentowej akcji. Mierzejewski był osamotniony na prawym skrzydle, zagrał mocną piłkę po ziemi w pole karne, gdzie kapitalnie wbiegł na nią Bartosz Śpiączka. Napastnik gospodarzy fatalnie przestrzelił, ponieważ z dosłownie kilku metrów uderzył tuż obok bramki Buricia.
Po chwili przerwy od interesujących wydarzeń, do wyrównania ponownie mogli doprowadzić gospodarze. Grzegorz Piesio dośrodkował kozłującą piłkę w pole karne, Jakub Świerczok wziął na zamach Paulusa Arajuuriego i sprytnie uderzył w długi róg Jasmina Buricia. Bramkarz gości z trudem podbił piłkę i odprowadził ją do linii końcowej boiska.
Chwilę później podopieczni trenera Jurija Szatałowa zamknęli Lechitów w pobliżu ich pola karnego, a owocem tego była piękna akcja, po której powinien paść gol. Leandro minął w środku pola Linettego, zagrał do Bonina, ten wymienił piłkę z Grzegorzem Piesio i posłał piłkę za kołnierz golkipera Kolejorza. Bośniak zdołał w ostatniej chwili przenieść futbolówkę nad poprzeczką.
Poznaniacy wygrali to spotkanie, ale mieli duży problem z kontrolowaniem przebiegu gry. Ich styl nie powalał, ale liczy się efekt końcowy. Po podziale punktów Kolejorz będzie miał na swoim koncie 22 punkty, a gospodarze 16.