Spotkanie Wisły z Legią nie było na najwyższym poziomie, ale w piłce nożnej najważniejsze są punkty. A Legioniści w Płocku zdobyli ich komplet. Warszawianie awansowali na szóste miejsce w ligowej tabeli.
W ostatnim piątkowym meczu ekstraklasy, Wisła Płock mierzyła się u siebie z Legią Warszawa. Faworytem byli aktualni mistrzowie Polski, którzy ostatnio ulegli jednak Jagielloni 1:2. Gospodarze mieli argumenty, aby powalczyć w tym spotkaniu o punkty, ponieważ zdołali ostatnio zremisować w Poznaniu z Lechem 2:2.
Niezawodny Pekhart
Od początku meczu sprawdziły się założenia dotyczące tego, że Legia będzie częściej i dłużej w posiadaniu piłki. Legioniści wraz z upływem czasu zdobywali coraz większą przestrzeń, czym potwierdzali swoją dominację. Pierwszą dobrą okazję mieli w dziesiątej minucie, gdy w polu karnym na bramkę Krzysztofa Kamińskiego uderzył Luquinhas. Piłka po finezyjnym strzale Brazylijczyka odbiła się od poprzeczki i trafiła do Jose Kante. Gwinejczyk zmarnował jednak tą niezłą sytuację.
Bardziej skuteczny w ofensywie był Tomas Pekhart, który sprawił, że po pół godziny gry, Legia prowadziła 1:0. Dużo miejsca wokół siebie miał niepilnowany Filip Mladenovic, Serb zagrał precyzyjny podanie w pole karne, gdzie dobrze ustawiony był czeski napastnik, który wygrał walkę o pozycję i uderzeniem głową pokonał bramkarza Wisły.
Bez goli po przerwie
W drugich 45. minutach, Wisła była bardziej aktywna. Gospodarze chcieli wykorzystać fakt, że Legia włączyła tryb ekonomiczny i zamierzała zdobyć trzy punkty, jak najmniejszym kosztem. Szczególnie wyróżniał się wprowadzony z ławki rezerwowych Dawid Kocyła. To po jego akcji Wisła była blisko strzelenia gola. Sytuacja ta była nawet analizowana przez arbitra w wozie VAR, ale ostatecznie uznano, że piłka nie przekroczyła linii całym obwodem. Płocczanie mieli kilka dobrych okazji, np. gdy Mateusz Szwoch zagrywał z rzutu wolnego, a do futbolówki doszedł Patryk Tuszyński. Napastnik gospodarzy uderzył jednak obok bramki.
Mimo, że zespół prowadzony przez Radosława Sobolewskiego oddał po przerwie sześć strzałów, z czego trzy celne, nie zdołał zdobyć chociażby bramki kontaktowej. Legia nie zagrała wybitnego spotkania, ale z Płocka wywozi komplet punktów. W następnej kolejce Nafciarze zmierzą się w Krakowie z Wisłą. Natomiast Legia podejmie u siebie Górnika Zabrze.