Legia Warszawa przegrała kolejny mecz w fazie grupowej Ligi Europy. To trzecia porażka warszawskiego klubu na cztery rozegrane spotkania w ramach tych rozgrywek.
W roku 2014 Legioniści mogli po czterech kolejkach liczyć już na pewny awans do fazy play-off i ze spokojem wypatrywać kolejnego rywala na horyzoncie. 5 listopada „Wojskowi” po raz kolejny zaprezentowali się poniżej oczekiwań, który nie zadowala żadnego polskiego fana. Drużyna Stanisława Czerczesowa wyglądała bardzo ospale, każda akcja była przewidywana przez rywali z Brugii, których tylko kwestią czasu było zdobycie bramki na prowadzenie.
Podopieczni Czerczesowa znów zachowali ogromny respekt przed rywalem. Ponownie podeszli do rywala bardzo zachowawczo, a atakować zaczęli w momencie, gdy było już za późno. Trener Czerczesow starał się dać drużynie impuls zmianami w składzie. Chorego Nemanję Nikolicia zastąpił Marek Saganowski. Na ławce usiedli również Michał Kucharczyk i Guilherme. Na nic zdały się jednak te roszady. Zmiennicy byli po prostu niewidoczni na boisku.
Legioniści praktycznie sami strzelili sobie gola przed przerwą. Gospodarze do 38 minuty nie stworzyli sobie żadnej klarownej sytuacji strzeleckiej. Zawodnicy Brugii wyprowadzili szybką kontrę, ale nie na tyle groźną, by zdobyć bramkę. Im bliżej było jednak pola karnego Legii, tym polscy obrońcy bardziej nie wiedzieli co robić. We własnej szesnastce potknął się Jakub Rzeźniczak, piłka przeleciała również między nogami Michała Pazdana, a Thomas Meunier kopnął z czuba i Dusan Kuciak nie miał nic do powiedzenia.
Po przerwie mogło być jeszcze gorzej. Legioniści popełniali często proste i niewymuszone błędy. W 50 minucie Igor Lewczuk źle wycofał piłkę do Dusana Kuciaka, przejął ją Leandro Pereira i mógł zdobyć drugą bramkę dla Brugii, ale czujny w polu karnym słowacki bramkarz wybronił Legię z sytuacji sam na sam. Kuciak ucierpiał na tym starciu, gdyż rywal rozciął mu kolano, lecz golkiper gości mógł w pełni sił dokończyć spotkanie.
Legia nie pokazała dosłownie nic. „Wojskowi” nie wypracowali sobie żadnej klarownej sytuacji, liczyli, że sędzia naiwnie nabierze się na wywrotki i będzie dyktował rzut wolny jeden za drugim, jakby to była jedyna taktyka stołecznego klubu na ten mecz. Jakub Rzeźniczak i spółka nz 99% żegnają się z europejskimi pucharami.
Club Brugge – Legia Warszawa 1:0 (1:0)
1:0 – Thomas Meunier 38′
Club Brugge: Bruzzese – Meunier, Denswil, Mechele, De Bock – Claudemir, Simons, Vazquez (90′ Vanaken) – Gedoz, Diaby (82′ Bolingoli), Leandro Pereira (74′ Vossen).
Legia: Kuciak – Bereszyński (67′ Kucharczyk), Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski – Vranjes, Pazdan, Jodłowiec (62′ Guilherme) – Duda, Triczkowski – Saganowski (59′ Prijović).
Żółte kartki: De Bock (Club Brugge), Pazdan, Saganowski (Legia)
M. Perzanowski