W pierwszym meczu nowego sezonu Ekstraklasy Wisła zmierzyła się na własnym stadionie z Górnikiem Zabrze. Do tego pojedynku oba zespoły przystąpiły z minusowym dorobkiem punktowym ( w związku z niespełnieniem wszystkich wymogów licencyjnych. Po zakończonym remisem 1:1 spotkaniu, obie drużyny dopisały do swoich kont po jednym punkcie, co oznacza dla nich „wyjście na zero”.
W wyjściowym składzie wiślaków, trener Kazimierz Moskal znalazł miejsce dla wszystkich nowych twarzy w swoim zespole. Między słupkami stanął Radosław Cierzniak (sprowadzony ze względu ma urazy zarówno Michała Buchalika jak i Michała Miśkiewicza – z tego też powodu na ławce zasiadł Mateusz Zając), a linię pomocy utworzyli nowo pozyskani – Krzysztof Mączyński, Denis Popović, Tomasz Cywka oraz Rafael Crivellaro. Ostatnim ogniwem wiślackiej drugiej linii był Boban Jović. Również w ekipie zabrzan nie zabrakło nowych, acz „znanych” twarzy. W Krakowie vis-a-vis Cierzniaka stanął Sebastian Przyrowski (ostatnio GKS Tychy), a środek obrony wzmocnił Bartosz Kopacz, który wrócił do Zabrza z wypożyczenia po regularnej grze w Termalice Bruk-Bet Nieciecza (z którą wywalczył awans do Ekstraklasy, o czym każdy szanujący się sympatyk piłki nożnej z pewnością już wie). W drugiej linii przyjezdnych nie mogło zabraknąć miejsca dla Radosława Sobolewskiego. „Sobol” został w Krakowie bardzo ciepło przywitany –podczas odczytywania składów przez spikera, przy nazwisku Sobolewskiego rozległa się burza oklasków, która wkrótce przerodziła się w śpiewne peany na jego cześć – „Radek Sobolewski…Radek Sobolewski…” itd.
Równie wiele radości wiślackim kibicom mogła przynieść już pierwsza akcja ich zespołu. Jeszcze przed upływem 60 sekundy meczu, atak na lewej stronie zamykał Crivellaro, strzelając nożycami nad bramką. Pięć minut później, po podaniu od Sadloka w szesnastce z futbolówką znalazł się Paweł Brożek, który minął bramkarza…i w zasadzie nie było wiadome czego oczekiwać dalej…Wiślackiemu napastnikowi równie blisko było bowiem do upadku, jak i strzału. Ostatecznie – bez zagrożenia. Na to, kibice obu drużyn musieli poczekać do 19 minuty. Robert Jeż, znakomitą zagraniem z pierwszej piłki (nie pierwszym, i nie ostatnim) uruchomił Rafała Kosznika, ale „dzisiejszy” lewy pomocnik uderzył nieczysto, posyłając piłkę daleko od słupka. W ciągu następnej minuty „udanie” odpowiedzili gospodarze. Po podaniu od Pawła Brożka piłka znalazła się u stóp Crivellaro, którego strzał ugrzązł w nierozpoznanych nogach innych zawodników, wychodząc na rzut rożny. Po nim niecelny strzał na bramkę Przyrowskiego oddał Popović. Minutę później wiślacy sami sprokurowali groźną sytuację we własnej szesnastce. Z zagrywaną od własnego obrońcy piłką prawie minął się Cierzniak, ratując sytuację w dość komiczny sposób – parując lekko posłaną futbolówkę, co najmniej tak jakby przyszło mu zmierzyć się z atomowym liściem Cristiano Ronaldo. Górnik, odwdzięczył podobnym prezentem. W 24’ Przyrowski wyrzucił piłkę w kierunku Jeża. Ten, podszedł do sprawy nieco opieszale, i naciskany przez Cywkę stracił piłkę, która trafiła pod nogi Crivellaro. Debiutujący w oficjalnym meczu Wisły pomocnik niewiele się zastanawiał – oddał natychmiastowy, płaski strzał (z ponad 30 metrów) w kierunku opuszczonej bramki…1:0. 11 minut później, po świetnej, dynamicznej akcji Górników było już 1:1. Dośrodkowanie z lewej flanki Magiery trafiło do Jeża, który z pierwszej piłki – piętką, odegrał ją do nadbiegającego Gergela, który w obliczu takiej okazji nie dał Cierzniakowi szans na skuteczną interwencję. Podobnie jak w przypadku bramkowego trafienia dla Wisły – był to pierwszy celny strzał na bramkę rywali. Trzy minuty później goście mieli okazję, by pójść za ciosem. Tym razem, ponownie w pojedynku Gergel-Cierzniak, lepszy okazał się wiślacki bramkarz.
W drugiej połowie podopieczni trenera Roberta Warzychy kontynuowali dobrą grę z ostatnich minut pierwszej partii, będąc przez długi okres drużyną dominującą na boisku, prezentując się znacznie lepiej od krakowian. Najlepszą okazję na udokumentowanie tej przewagi Górnik stworzył sobie w 68’. Dośrodkowanie z lewej strony boiska przedłużył Głowacki, nieświadomie zagrywając ją wprost na głowę Adama Dancha. Kapitan Górnika, z najbiższej odległości trafił głową tylko w słupek. Wiślacy o podobnej „procentowo” okazji mogli jedynie pomarzyć, ograniczając się w realnie niebezpiecznych sytuacjach do niecelnego strzału Crivellaro (54 minuta). Oprócz wspomnianego Dancha swoje szanse mieli jeszcze Jeż oraz Gergel. Wynik nie uległ już jednak zmianie, choć w doliczonym czasie gry gospodarze domagali się rzutu karnego po rzekomym faulu na Cywce. Z perspektywy trybuny ciężko ocenić czy sędzia Borski słusznie nie zareagował (wątpliwości być może rozwieją telewizyjne powtórki). W inauguracyjnym meczu nowego sezonu Ekstraklasy Wisła zremisowała z Górnikiem 1:1. Dla obu, obarczonych minusowym punktem zespołów oznacza to „wyjście na zero”.
Wisła Kraków – Górnik Zabrze 1:1 (1:1)
Bramki: Rafael Crivellaro 24’ – Roman Gergel 35’
Żółta kartka: Cupriak
Wisła: 33. Radosław Cierzniak – 21. Łukasz Burliga (75’ 9. Rafał Boguski), 6. Arkadiusz Głowacki, 26. Richard Guzmics, 4. Maciej Sadlok – 29. Krzysztof Mączyński – 5. Boban Jović, 10. Denis Popović, 19. Tomasz Cywka, 50. Rafael Crivellaro (66’ Maciej Jankowski) – 23. Paweł Brożek
Górnik: 33. Sebastian Przyrowski – 3. Mateusz Słodowy, 26. Adam Danch, 2. Bartosz Kopacz, 21. Mariusz Magiera – 18. Łukasz Madej (77’ 6. Rafał Kurzawa) , 7. Radosław Sobolewski, 8. Erik Grendel, 4. Rafał Kosznik (80’ 22. Kamil Cupriak) – 81. Robert Jeż – 11. Roman Gergel (90’+3 Marcin Urynowicz)
Michał Bielecki