Zawisza miał swoje sytuacje ale ich nie wykorzystał. Szczęście sprzyja lepszym i dzisiaj to nam udało się wygrać – powiedział po wygranym 2:0 spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz Michał Masłowski, pomocnik Legii Warszawa.
W pierwszej części meczu lekką przewagę pokazali legioniści, ale drużyna z Bydgoszczy również miała szansę by zdobyć bramkę. Legia potwierdziła dobrą grę w drugiej połowie, kiedy Grzegorza Sandomierskiego strzałami głową pokonali Michał Żyro oraz Michał Kucharczyk – Wydaje mi się, że Zawisza trochę opadł z sił i zaszwankowała mu koncentracja. Wykorzystaliśmy te momenty i zdobyliśmy bramki.
Wygrywając z podopiecznymi Mariusza Rumaka Legia powiększyła przewagę nad drugim Lechem do czterech punktów. – Nie możemy zadowalać się tym, że mamy cztery punkty przewagi . Do każdego kolejnego meczu musimy podchodzić tak, by punktować i zwiększać przewagę – dodał zawodnik „Wojskowych”.
Po otrzymaniu przez Ondreja Dudę czerwonej kartki wydawało się, że to Masłowski zastąpi go w podstawowym składzie. Trener Berg postawił jednak na Guilherme, a stołeczny pomocnik wszedł na boisko dopiero w 77. minucie. – Wiadomo, ze chcę grać. Nie można pomyśleć, że jeśli Ondrej dostał żółtą kartkę to ja już mam miejsce w pierwszym składzie. Trzeba o nie zawalczyć. Dzisiaj Gui wystapił na pozycji, na której grałem wcześniej ale nie mam pretensji, tak bywa. Nie czuję się przez to słabszym ogniwem. Taka jest decyzja trenera i trzeba ją uszanować.
Był to pierwszy występ Masłowskiego w barwach Legii przeciwko swojemu byłemu klubowi. W Zawiszy po raz pierwszy zagrał w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej i wygrał Puchar Polski. – Jak wybiegłem na murawę nie skupiałem się na tym, że Zawisza to mój były klub. Po meczu podziękowałem chłopakom i porozmawiałem z nimi. Na boisku nie ma sentymentów. Cieszę się, że trzy punkty zostały tutaj, ponieważ nie wyobrażaliśmy sobie innego scenariusza.