Mateusz Możdżeń po kilku latach gry w Poznaniu żegna się z poznańskim klubem. Jak przyznaje, wiele mu zawdzięcza, bo gdyby nie Lech, jego kariera na pewno by się tak nie potoczyła.
W przyszłym sezonie nie będziemy Cię już oglądać w barwach Kolejorza?
Nie. Nie doszliśmy do porozumienia. To normalne, że ludzie się ze sobą nie dogadują. Tak się stało, podjąłem decyzję, że odchodzę. A czy to dobra czy zła decyzja, przekonam się za kilka lat.
Był taki moment, że byłeś blisko porozumienia z klubem w sprawie nowej umowy?
Była taka szansa. Do Lecha mam największy sentyment. Jednak z drugiej strony, w piłce nie można mieć sentymentów. Na samej górze to jest tylko biznes.
Żal Ci opuszczać Kolejorza?
Żal jest na pewno. W moim sercu Lech zostanie na zawsze, bo na dzień dzisiejszy wszystko zawdzięczam właśnie temu klubowi. Mam do Lecha wielki szacunek i należą mu się słowa wdzięczności.
Wiesz już, gdzie zagrasz w przyszłym sezonie?
W niektórych punktach sprawa wygląda dość poważnie, ale nie chcę niczego mówić, bo jeszcze nic nie wiadomo. Z doświadczenia wiem, że dopóki nie podpisze się kontraktu, nie ma co mówić o kierunkach czy nazwach klubów.
To będzie Polska czy zagranica?
Nie chciałbym zostać w Polsce. Nie ma tu lepsze klubu niż Lech, jeśli chodzi o organizację i stronę sportową. W pierwszej kolejności myślę o wyjeździe za granicę. Marzeniem każdego polskiego piłkarza jest wyjazd za granicę i sprawdzenie się gdzieś indziej. Nie mówię niczego na pewno, bo życie pokazuje, że można chcieć wiele, a co się wydarzy, to nie wiadomo.
We wtorek wydawało się, że zagrasz z Lechią i zostaniesz w klubie
Z mojej strony to nic się nie wydawało. To było takie granie na czas, żeby wszystko przedłużyć. Nie wiem, jakie Lech miał plany wobec mnie przez te dwa tygodnie treningów, ale w meczu z Lechią nie chciałem ryzykować. Każdy trening i mecz niesie ryzyko kontuzji. Skoro podjąłem decyzję, że odchodzę, to nie chciałem ryzykować i we wtorek wieczorem klamka zapadła.
Powodem odejścia jest twoja pozycja na boisku czy kwestie finansowe? Trener Rumak widział cię w środku pola, a tam chciałeś grać
Zadecydowało wszystko po trochu. Pozycja na boisku, pieniądze i długość kontraktu. Z czasem mogłoby być tak, że znowu grałbym na prawej obronie, bo wiem jaka jest sytuacja w zespole. Na dobrą sprawę tylko Tomek Kędziora może tam grać. Trener ustawia z boku Janka Bednarka, ale według mnie to jest typowy środkowy obrońca. Wiem, że trener planował, abym grał w drugiej linii, ale nie wiem, jak by to wyszło w praniu. Mamy tyle meczów od początku sezonu, że pewnie zacząłbym grać na obronie i zaczęłoby się rzucanie po pozycjach.
Kontrakt z nowym klubem mogłeś podpisać już w styczniu
Pierwsza myśl, gdy się zastanawiałem nad swoją przyszłością, była taka, żeby zostać. Na początku roku myślałem, że się dogadamy, ale z czasem szło to bardzo opornie i podjąłem decyzję o odejściu. To jest moje decyzja, a ludzie wokół mnie mogą oceniać, czy zrobiłem dobrze, ale czas na ocenę przyjdzie za kilka lat.
Spędziłeś tu kilka lat, czułeś się niedoceniany?
Przyjechałem do Wielkopolski w wieku 16 lat. Nie chcę się teraz wypowiadać na ten temat. Przyjdzie na to czas, żeby o tym porozmawiać.
Przychodzą piłkarze w podobnym wieku i dostają wyższe kontrakty od zawodników, którzy w klubie są od lat. Liczyłeś na lepsze zarobki?
Jeśli mówimy o przyczynach mojego odejścia, to jedną z nich jest stosunek klubu do piłkarzy, którzy się tu wychowali. Z jednej strony Marcin Kamiński podpisał rok temu kontrakt i jest zadowolony. Z drugiej strony mamy mnie, Beresia (Bartosz Bereszyński), Gołego (Wojciech Golla) czy Drygiego (Kamil Drygas). Gdybyśmy wszyscy zostali, to mielibyśmy fajną paczkę.
Marta Kicińska