/Remis przy Reymonta

Remis przy Reymonta

W 27. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków zremisowała z Górnikiem Zabrze 1:1. Bramki strzelali Guerier i Grendel.

Choć to Franciszkowi Smudzie kibice rozmaitych klubów i swojego czasu również kadry narodowej przypięli emblemat cudotwórcy (na swój sposób ironicznie) to niewiele brakuje, by o ponownej pracy Kazimierza Moskala w Wiśle mówić w kategoriach cudów. Przed piątkowym spotkaniem z Górnikiem Zabrze „nowemu” trenerowi wiślaków zabrakło do tego miana niewiele…dosłownie kwestia kilkunastu/dziesięciu sekund, w których krakowianie, już w doliczonym czasie gry dwukrotnie tracili po dwa punkty (w Warszawie oraz Białymstoku). W ostatnich meczach panowania trenera Smudy drużyna „grała” tak, że te remisy kibice Wisły braliby w ciemno. Tymczasem osoba Kazimierza Moskala zadziałała na piłkarzy Białej Gwiazdy jak magiczna sztuczka, która w mgnieniu oka przywróciła im wszystkie walory, o których kibice zdążyli już zapomnieć. Tak samo brane wcześniej w ciemno remisy okraszono teraz sporą posypką niedosytu – choć gdybać nie warto to czasem trudno od tego uciec – a zatem…gdyby nie tych kilkadziesiąt sekund Wisła w trzech spotkaniach pod wodzą Kazimierza Moskala zdobyłaby komplet punktów. Mimo wszystko kibice z R22 nie mogą narzekać. 4 punkty zdobyte w najważniejszych dla nich meczach – z Cracovią i Legią oznaczają nielimitowany kredyt zaufania jakim obdarzono nowego szkoleniowca. Nowej nadziei w wiślackich sercach nie przekreśla nawet remis w piątkowym spotkaniu z Górnikiem. Remis, z którego tym razem w Krakowie powinni się cieszyć bowiem w przekroju całego spotkania to właśnie zabrzanie byli zespołem sprawiającym zdecydowanie lepsze wrażenie. Choć to Wisła jako pierwsza zdobyła bramkę – już w 5 minucie, to wcześniej – jak i później inicjatywa była po stronie przyjezdnych.  W 53’ Górnik doprowadził do remisu, ale od tej pory to gospodarze zaczęli „grać”. Ale po kolei…

Pierwsza akcja, pierwszy celny strzał – bramka. Można? Można, co udowodnił już w 5’ Guerrier. Haitańczyk tym sposobem szybko nawiązał do bardzo dobrej dyspozycji z Białegostoku, gdzie wchodząc na murawę po przerwie był wyróżniającą się postacią (asysta oraz bramka). Wczoraj wyszedł w podstawowym składzie i znów rozpoczął z impetem (w Białymstoku nim upłynęła minuta gry już miał na swoim koncie asystę). Podanie Garguły w pole karne, Donald przełożył piłkę na lewą nogę przed „pilnującym” go Gergelem i strzelił po długim rogu. 1:0. Wisła prowadziła, choć to po stronie Górnika była inicjatywa. Bramkę dla gospodarzy poprzedziły dwie dobre sytuacje przyjezdnych (w obu przypadkach skończyło się na niecelnych uderzeniach). Biała Gwiazda objęła prowadzenie, ale „trend” się nie zmieniał – to górnicy byli nadal w natarciu (z jednym wyjątkiem gdy w 22’ niecelnie z woleja przymierzył Barrientos). Przed meczem i w jego trakcie krakowscy dziennikarze największe obawy mieli co do ewentualnej podstawy 20-letniego Piotra Żemło (zastępującego Richarda Guzmicsa), a na ekranach ich monitorów dominował prześmiewczy wpis na Twitterze dotyczący właśnie młodego defensora, znanego jako „najgorszego” piłkarza  w grze FIFA 2015. W 26’ Żemło stanął na wysokości zadania wybijając w ostatniej chwili piłkę spod nóg atakującego rywala, który chwilę wcześniej wyprzedził go, ogrywając w niegdysiejszym stylu Dennisa Bergkampa…no prawie, ale można było się w tym zagraniu dopatrzeć namiastki holenderskiego geniuszu, choć właściwie brak bramkowego rozwiązania ucina wszelkie spekulacje. W 37 minucie przewaga Górnika osiągnęła kulminacyjny punkt. Właśnie wtedy podopieczni trenera Józefa Dankowskiego stworzyli sobie najlepszą sytuację, ale po strzale Erika Grendela z ostrego kąta futbolówka trafiła w wewnętrzną część słupka, wracając do strzelającego. W 53’ Buchalik nie miał już szczęścia. Na 20 metrze od jego bramki pojedynek o piłkę z Dudką wygrał właśnie Grendel – przełożył raz, drugi, aż w końcu strzelił… 1:1. W tej sytuacji przyjezdni poniekąd nawiązali do wyczynu Wiślaków z pierwszej odsłony meczu – była to ich pierwsza sytuacja w tej części gry, pierwszy strzał, który od razu znalazł drogę do bramki. Dopiero wtedy w grze gospodarzy coś drgnęło i zaczęli grać tak jak życzyliby sobie tego ich kibice. W efekcie w 68’ wypracowali sobie idealną okazję na ponowne objęcie prowadzenia, ale Guerrier sfinalizował szybką, dobrą akcję całego zespołu strzałem w poprzeczkę. Dwie minuty później po akcji Pawła Brożka z Jeanem Barrientosem piłka znalazła się przed polem karnym na nodze Rafała Boguskiego, ale ten zamiast w stronę bramki uderzył tak, że piłce bliżej było do bocznej chorągiewki niż słupka bramki Steinborsa. Mimo wszystko nieformalny tytuł „frajera meczu” i tak powędruje na konto innego zawodnika. Dosłownie kilkanaście sekund po „próbie” Boguskiego Robert Jeż od 35 metra (po świetnym prostopadłym podaniu Skrzypczaka) biegł sam w stronę Buchalika, mając Głowackiego dopiero 2-3 metry za sobą, miał dużo miejsca i czasu, będąc już w polu karnym zwolnił żeby dokładnie przymierzyć…strzał i broni nogą Buchalik. W doliczonym czasie gry swoje okazje mieli jeszcze Piotr Żemło i Paweł Brożek, ale również oni nie byli w stanie zapisać się w sędziowskim protokole. W meczu niewykorzystanych szans 1:1.

Wisła Kraków – Górnik Zabrze 1:1 (1:0)

Bramki: Guerrier 5’ – Grendel 53’

Żółte kartki: Rafał Boguski – Błażej Augustyn

Wisła: Buchalik – Jović, Głowacki, Żemło, Sadlok – Barrientos (71’ Stępiński), Uryga (63’ Boguski), Dudka, Garguła, Guerrier (80’ Jankowski) – Brożek

Górnik: Steinbors – Augustyn, Danch, Magiera – Gergel, Sobolewski, Grendel (74’ Kurzawa), Kosznik – Jeż (92’ Szeweluchin), Madej (87’ Sadzawicki) – Skrzypczak

Kibol Kolejorza. Nie boi się tak o sobie mówić - z wykształcenia jest filologiem polskim, więc wie, co słowo "kibol" oznacza w gwarze wielkopolskiej. Na międzynarodowej arenie od ponad 10 lat dopinguje Borussię Dortmund oraz Chelsea Londyn. W wolnych chwilach biega i jeździ na rowerze.