To był ewidentnie mój błąd, ale sam nie wiem, dlaczego wyciągnąłem rękę. Czasami popełniamy błędy i nie potrafimy wytłumaczyć, skąd się one wzięły. Tak jest w tym przypadku – powiedział po zremisowanym 1:1 meczu z Wisłą kapitan Legii Warszawa, Jakub Rzeźniczak.
Dla obrońcy było to 250. spotkanie w Ekstraklasie. – Wcześniej nawet nie wiedziałem, że tak jest. Dowiedziałem się o tym w mixed zonie. A jeżeli chodzi o sam mecz, to zapamiętam go z tego, że byliśmy lepsi. Tak mi się przynajmniej wydaje. W piłce jest jednak tak, że nie zawsze lepsza drużyna wygrywa. Wisła wykorzystała nasz błąd, my nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, więc skończyło się podziałem punktów. Myślę jednak, że remis też trzeba szanować – mówił po meczu.
W 57. minucie za zagranie Rzeźniczaka ręką w polu karnym sędzia Daniel Stefański podyktował rzut karny dla Wisły. Strzał Boguskiego z jedenastu metrów wybronił jednak Kuciak. – To był ewidentnie mój błąd, ale sam nie wiem, dlaczego wyciągnąłem rękę. Czasami popełniamy błędy i nie potrafimy wytłumaczyć, skąd się one wzięły. Tak jest w tym przypadku – komentował swoje zachowanie stoper.
I dodał: – To był chyba pierwszy rzut karny, jaki sprokurowałem. Innych sobie przynajmniej nie przypominam. Koledzy nie mieli pretensji, bo wiadomo, że każdy popełnia błędy. Obrońca czasami pomyli się we własnym polu karnym, z kolei napastnik nie wykorzysta stuprocentowej sytuacji. Piłka nożna to gra błędów i myślę, że nikt nie miał do mnie pretensji o tę rękę. Każdy z nas zdaje sobie bowiem sprawę, że jeżeli zrobi coś źle, to musi coś poprawić.