Piłkarze Mistrza Polski przegrali na własnym boisku ze Śląskiem Wrocław 0:1 po bramce Ryota Morioki w 10 minucie meczu.
Podopieczni Jana Urbana do tego meczu przystąpili w sporym osłabieniu. Zabrakło aż sześciu zawodników, a na ławce byli sami defensywni gracze. Natomiast do Poznania przyjechał ze Ślaskiem Mariusz Rumak – były trener Kolejorza.
Już na początku spotkania, w pierwszej groźnej sytuacji podbramkowej goście wyszli na prowadzenie. Fatalnie w polu karnym interweniował Dariusz Dudka, a z tego prezentu skorzystał Ryota Morioka, który z prawej nogi uderzył w krótki róg Burica i zaskoczył bramkarza Lecha.
W 27. minucie ponownie było groźnie pod bramką Lecha. Piotr Celeban oddał celny strzał głową, ale tym razem bośniacki bramkarz złapał to uderzenie. W odpowiedzi groźnie z dystansu strzelał Jevtić, którego uderzenie napsuło sporo krwi golkiperowi Śląska.
Na kolejne okazje bramkowe trzeba było czekać aż do drugiej połowy. Konkretniej do 57. minuty i wtedy to – ponownie – zagrozili goście. Tom Hateley idealnie dośrodkował z prawej strony do Morioki, który zdołał opanować piłkę, minąć obrońcę i oddać strzał, jednak jego uderzenie zatrzymał Burić.
Z każda kolejną minutą Kolejorz częściej atakował bramkę Abramowicza. W 70. minucie technicznym uderzeniem z dystansu próbował bramkarza Śląsk pokonać Gajos. Jednak minutę później mogło być 0:2 dla Śląska. Najpierw strzał Petera Grajcara obronił Burić, który następnie fantastycznie zatrzymał dobitkę Mervo.
Już w samej końcówce do wyrównania mógł doprowadzić Nicki Bille Nielsen, który dobrze uderzył głową po dośrodkowaniu Gergo Lovrencsicsa, ale z najwyższym trudem na rzut rożny piłkę sparował Ambramowicz.
Lech Poznań 0:1 Śląsk Wrocław (0:1)
10’ Ryota Morioka