Na otwarcie 10. kolejki LOTTO Ekstraklasy zawitaliśmy do Niecieczy, gdzie współlider Bruk-Bet Termalica podejmowała Wisłę Płock. Starcie tych drużyn zakończyło się bezbramkowym remisem. Choć z obu stron mogło paść kilka goli, skuteczność napastników była tego wieczoru gdzieś w polu kukurydzy.
Beniaminek mógł zaskoczyć wszystkich już w 3. minucie spotkania. Dominik Furman dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Piotra Wlazło, lecz ten trafił „tylko” w słupek. Gdyby strzał był bardziej precyzyjny, na pewno byłby gol, ponieważ Krzysztof Pilarz nawet nie zareagował na uderzenie z bliskiej odległości.
To było ostrzeżenie dla podopiecznych Czesława Michniewicza, którzy z biegiem meczu wrócili na właściwe tory. W 23. minucie mogli zrewanżować się swoim przeciwnikom. Najlepszy strzelec w ostatnich spotkaniach Termaliki, Vladislavs Gutkovskis, mógł wpisać się na listę strzelców, ale fatalnie spudłował strzałem głową z kilku metrów. Szkoda dla gospodarzy tej sytuacji, bowiem centra na głowę Łotysza była dosłownie „na nos”.
Do przerwy mieliśmy wynik bezbramkowy i choć nie brakowało stuprocentowych sytuacji, mało kto spodziewał się, że w drugiej połowie widowisko będzie ciekawsze. Po zmianie stron, to goście doszli jako pierwsi do głosu. Patryk Stępiński dośrodkował na 5. metr do Jose Kante, ale po strzale głową Hiszpana piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Trener Michniewicz zauważył w trakcie drugiej połowy, że „armaty” gospodarzy wyraźnie zawodzą. W takiej sytuacji zdecydował się na wprowadzenie Dawida Nowaka, który wszedł na boisko za Vlastimira Jovanovicia. Wracający po absencji napastnik mógł zaliczyć wejście smoka. Otrzymał futbolówkę przed polem karnym i wdał się w drybling, podczas którego minął jednego ze swoich rywali. Następnie instynktownie uderzył z ostrego kąta, lecz piłkę z trudem obronił Seweryn Kiełpin.
Obie drużyny chciały wygrać to spotkania w samej końcówce. W 85. minucie Dominik Furman wrzucił piłkę w pole karne z głębi pola. Tam wyskoczył do główki Piotr Wlazło, ale minął się z futbolówką, którą próbował złapać Krzysztof Pilarz. Golkiper Słoni również się pomylił, przez co powstała luka w bramce, ale nawet tego nie potrafił wykorzystać jeden z zawodników Wisły.
Minutę później, piłkę meczową mieli gospodarze. Cezary Stefańczyk minął się z piłką w okolicach koła środkowego, czym stworzył Termalice sytuację 2 na 1. Dawid Nowak świetnie podał do Bartłomieja Babiarza na 16. metr od bramki, lecz środkowy pomocnik fatalnie spudłował w sytuacji sam na sam z Kiełpinem.
Remis nie zadowala nikogo, choć bardziej rozczarowana swoją postawą powinna być Termalica. To podopieczni Czesława Michniewicza mieli szansę być samodzielnymi liderami, lecz w takich okolicznościach, po całej serii spotkań mogą utracić fotel lidera na rzecz Lechii lub Jagiellonii.