W bratobójczym pojedynku to Śląsk okazał się lepszy od Wisły i dzięki zdobytym trzem punktom oddalił się od strefy spadkowej. Bohaterem wrocławian stał się Tomasz Hołota, który dał swojej drużynie prowadzenie i był bezbłędny w grze defensywnej.
W 17 minucie Wisła mogła wyjść na prowadzenie, ale Mariusz Pawełek bardzo dobrze wybronił strzał Ondraska. W odpowiedzi po długim rogu piłkę w siatce próbował zawinąć Morioka, ale jego strzał dosłownie o włos minął bramkę drużyny przyjezdnych.
Przed przerwą piłka znalazła się w końcu w siatce, ale Rafał Boguski znajdował się na pozycji spalonej w momencie uderzenia i arbiter słusznie nie uznał trafienia zawodnika Wisły Kraków. Tym samym po pierwszej połowie mieliśmy bezbramkowy remis. Po przerwie kolejną drużyną, która zdobyła gola był Śląsk, ale…zawodnik strzelający również był na pozycji spalonej. To nie był także dzień Rafała Boguskiego, który w 66. minucie trafił w poprzeczkę.
W 66 minucie Śląsk zrewanżował się Białej Gwieździe i również zdobył gola ze spalonego. Tym razem po uderzeniu Hateleya spalił Japończyk Morioka i jego trafienie nie mogło zostać uznane.
W końcu jednak sędzia mógł uznać bramkę, miało to miejsce w 79 minucie za sprawą pomocnika gospodarzy, Tomasza Hołoty. To właśnie on wykorzystał błąd obrony Wisły i wpakował piłkę do siatki po przedłużeniu dośrodkowania z wolnego przez Sadloka. Błąd popełnił także Alan Uryga, który nie dopilnował krycia środkowego pomocnika WKS-u.
Śląsk Wrocław – Wisła Kraków 1:0 (0:0)
1:0 Hołota 79′
Michał Perzanowski