Bezbramkowym remisem skończył się piątkowy mecz Wisły z chorzowskim Ruchem. Krakowianie, na własnym boisku nie potrafili nawiązać do bardzo dobrej dyspozycji w Białymstoku, gdzie wygrali wysoko z Jagiellonią 4:1, kolejny raz potwierdzając, że są drużyną grającą bardzo nierówno, nieskutecznie i na swój sposób nieprzewidywalnie. W starciu z Ruchem, który tak naprawdę nie stworzył realnego zagrożenia pod bramką gospodarzy, wiślacy w przeciwieństwie do innych spotkań, gdzie razili nieskutecznością, w tym meczu mieli duże problemy z kreowaniem podbramkowych sytuacji. Dość powiedzieć, że pierwsza godna odnotowania sytuacja w meczu to dopiero 59 minuta [!] i świetne uderzenie Mączyńskiego z dystansu. Nieco ponad dwie minuty później Boguski miał na nodze piłkę meczową, ale po doskonałym podaniu od Brożka, w sytuacji właściwie sam na sam strzelił po długim rogu tuż obok słupka. Lepszej okazji podopieczni trenera Kazimierza Moskala sobie nie stworzyli. O równie dobrych Ruch mógł pomarzyć i w efekcie mecz zakończył się rozczarowującym 0:0. Ale czy na pewno? Wisła nie potrafi wygrać u siebie od 28 sierpnia [!], legitymując się w siedmiu rozegranych przy Reymonta spotkaniach wymownym bilansem 2 zwycięstw i 5 remisów. Remis z Ruchem…przypadek? Nie sądzę.
Ekstraklasa: Wisła Kraków – Ruch Chorzów 0:0
Wisła: Cierzniak – Jović, Głowacki, Sadlok, Burliga – Boguski, Mączyński (90′ Cywka), Popović (40′ Uryga), Jankowski, Guerrier (78′ Crivellaro) – Brożek
Ruch: Putnocky – Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Szyndrowski – Mazek (90′ Podgórski), Surma, Iwański, Lipski, Zieńczuk – Stępiński
Żółte kartki: Burliga – Szyndrowski, Grodzicki
Widzów: 13 850
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski