W kończące sezon 37. kolejce Jagiellonia Białystok pokonała na wyjeździe Koronę Kielce 3:1 (1:0). Mecz ten też zakończył imponującą serię zespołu Marcina Brosza, który nie przegrał jeszcze w tym roku (12 meczów).
Obie ekipy przed pierwszym gwizdkiem sędziego Sebastiana Krasnego były już pewne utrzymania. Także na pierwszy rzut oka był to mecz o przysłowiową pietruszkę. Jednak nie do końca tak było. Gra toczyła się o wyższą lokatę w ligowej tabeli na koniec sezonu 2015/2016 i co z tym się wiążę wpływy do klubowych kas z praw transmisyjnych.
Pierwsze 20 minut gry na Kolporter Arenie to był, a zupełna dominacja kieleckiej Korony. Już w pierwszej minucie meczu gospodarze pokazali, że chcą podtrzymać serie bez przegranej w 2016 roku i zgarnąć o pełną pulę punktów. Kąśliwie uderzył z dystansu Sergiej Pilipczuk i sprawił spore problemy z obroną Bartłomiejowi Drągowskiemu. Mimo posiadanej przewagi wraz z upływem czasu już nie było tak dobrze. Koroniarze przebywali więcej przy piłce ale po raz kolejny pokazali, że atak pozycyjny nie jest ich ulubionym sposobem na nękanie przeciwnika.
Trener Michał Probierz ustawił swój zespół na sobotnie starcie w Kielcach bardzo defensywnie, a szansy na gola upatrywał w kontratakach. Okazałą się to bardzo trafna taktyka. Co prawda nie było zbyt wielu okazji na przeprowadzenie kontry ale ta z 33. minuty przyniosła efekt w postaci gola.
Karol Świderski wypatrzył pozostawionego bez opieki Przemysława Mystkowskiego, a 18-latek pięknym uderzeniem „zdjął pajęczynę”, nie dając żadnych szans Dariuszowi Treli! Było to jego pierwsze trafienie w ekstraklasie.
Do przerwy więcej goli nie padło. Mecz był toczony w sennej atmosferze, a coraz bardziej padający deszcz potęgowała senność wśród kibiców. Z boiska raczej wiało nudą oraz był to świetny przykład na pokaz nieporadności i niedokładnych podań. Zapewne wielu fanów ulżyło na myśl, że to już ostatnia kolejka sezonu.
Po zmianie storn kielczanie wrócili do gry. Pokazali, że chcą zawalczyć w sobotnie popołudnie z Jagiellonią. W 51. minucie za sprawą świetnej akcji i strzału Bartłomieja Pawłowskiego na tablicy widniał remisu. „Koroniarze” nabrał po tym trafieniu wiatru w żagle ale nie starczyło go na długo. Bowiem już 7 minut później Przemysław Frankowski pięknym wolejem wyprowadził białostoczan na prowadzenie. Trzeba zaznaczyć, że obrona kielczan nie miała swojego dnia w tym meczu i drugi raz zaspała z interwencją.
Gospodarzom w 66. minucie gry zabrakło szczęścia bo piłkę po pięknie zmierzającym do bramki strzale Pilipczuka z linii bramkowej wybił obrońca gości. Następnie przy kolejnym strzale Pawłowskiego świetną interwencją popisał się Drągowski.
Na kwadrans przed końcem spotkania Jaga zadała ostatni cios. Taras Romanczuk bardzo pewnie wykorzystał rzut karny i ustawił wynik spotkania na 3:1. Trzeba atu zaznaczyć, że był on mocno kontrowersyjny. Zespołowi Brosza nie pomogła zacięta walka, ani nawet druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka dla Pawła Olszewskiego.
Korona Kielce – Jagiellonia Białystok 1:3 (0:1)
0:1 – Przemysław Mystkowski 33′
1:1 – Bartłomiej Pawłowski 51′
1:2 – Przemysław Frankowski 58′
1:3 – Taras Romanczuk 76′ (k.)
Składy:
Korona Kielce: Dariusz Trela – Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Elhadji Pape Diaw, Vladislavs Gabovs (60′ Michał Przybyła) – Siergiej Pilipczuk, Vlastimir Jovanović, Rafał Grzelak (88′ Łukasz Sekulski), Nabil Aankour (46′ Marcin Cebula), Bartłomiej Pawłowski – Airam Cabrera.
Jagiellonia Białystok: Bartłimiej Drągowski – Paweł Olszewski, Gutieri Tomelin, Marek Wasiluk, Jonatan Straus – Rafał Grzyb, Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski, Przemysław Mystkowski (71′ Jacek Góralski), Alvarinho (16′ Karol Mackiewicz) – Karol Świderski (88′ Bartosz Giełażyn).
Czerwona kartka: Paweł Olszewski /52′ – druga żółta/ (Jagiellonia).
Żółte kartki: Vladislavs Gabovs, Elhadji Pape Diaw (Korona) oraz Paweł Olszewski, Jonatan Straus, Przemysław Mystkowski (Jagiellonia).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 6313.