Jeszcze przed samym rozpoczęciem dzisiejszego spotkania Jagiellonii z Wisłą więcej mówiło się o spotkaniach obu zespołów w ostatniej kolejce. Jagiellonia w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach przegrała w Warszawie z Legią po niesłusznie podyktowanym rzucie karnym. Z kolei wiślacy, pomimo bardzo słabej gry prowadzili z Pogonią 2:1, ale w ostatniej akcji meczu pozwolili rywalom rozbroić się jednym długim podaniem, które przesądziło, że stracili „pewne” dwa punkty.
Dziś krakowianie do 87’ mieli „pewne” zwycięstwo, ale w znany już wiślackim kibicom sposób pozwolili sobie na dziecinną stratę punktów – Jagiellonia do 87 minuty nie istniała na boisku, będąc cieniem dla zdecydowanie lepiej grających gości. Mimo to, po końcowym gwizdku sędziego to właśnie gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa – choć pierwszy celny strzał na bramkę Miśkiewicza oddali dopiero w 87 minucie [!], drugi – dwie minuty później. Oba te uderzenia okazały się być strzałami na wagę bramek i na swój sposób pozwoliły Jagiellonii oszukać boiskowe przeznaczenie. Z drugiej strony piłkarzom Wisły ktoś w końcu powinien wytłumaczyć, że gra się do ostatniej akcji, ostatniego gwizdka arbitra . Wcześniejsze „doświadczenia” wiślaków i strata punktów (zwycięstw) w ostatnich sekundach meczów z Legią, Jagiellonią, Pogonią i dziś ponownie z Jagą, są bowiem zbyt częste i powtarzalne by uznać je za pech i przypadek. Inną sprawą jest to, że druga bramka dla Jagiellonii nie powinna zostać uznana – w momencie podania, Pawłowski – późniejszy strzelec zwycięskiej bramki był na spalonym. Jak widać los bywa przewrotny – co widać na przykładzie ekipy trenera Michała Probierza – i to na przestrzeni kilku dni.
By napisać cokolwiek o poczynaniach gospodarzy trzeba by od razu sięgnąć do 87 minuty. Wcześniej na boisku dominowała Wisła, co znajdywało potwierdzenie w podbramkowych okazjach. W 19 minucie Sadlok fantastycznie uderzył z dystansu, ale piłka niestety minimalnie minęła okienko bramki Drągowskiego…niestety, bo znów mielibyśmy bramkę godną Ligi Mistrzów na naszym rodzimym podwórku. W 27’ po akcji Jovicia, Garguły i Burligi i niemrawym wybiciu Modelskiego futbolówka znów znalazła się u stóp Garguły – momentalna decyzja o oddaniu strzału – Drągowski nogami na róg. W 34’ młody golkiper zachował się równie dobrze – tym razem po uderzeniu Jankowskiego. Jankes na bramkarza rywali znalazł sposób w 42’. Rewelacyjne dośrodkowanie Sadloka, Jankowski przerzucił futbolówkę głową nad wychodzącym Drągowskim i wspólnie z kolegami mógł cieszyć się z pełni zasłużonego prowadzenia.
Druga połowa toczyła się pod dyktando krakowian, którzy kontrolowali przebieg gry (a przynajmniej tak mogło się wydawać), a w 52’ ponownie umieścili piłkę w bramce. Stępiński był jednak na spalonym i nie mógł zapisać na swoim koncie trafienia w drugim meczu z rzędu. W 87’ przyjezdni mieli akcję z tych na „2:0”, ale Garguła zbyt długo czekał z zagraniem do wychodzącego Brożka i ostatecznie „spalił kolegę”. Ta pozornie nieistotna sytuacja była przełomowym momentem dzisiejszego pojedynku. W następnej akcji Tuszyński po dośrodkowaniu z lewej flanki uderzył szczupakiem po długim rogu – piłka odbiła się jeszcze od słupka, trafiając ostatecznie do siatki. Co zostało już wcześniej podkreślone – był to pierwszy celny strzał gospodarzy w meczu. Dwie minuty później Dzalamidze efektownie wpadł w szesnastkę, po drodze robiąc z wiślackiej defensywy „jesień średniowiecza”, aż podciął piłkę w kierunku bramki – piłka odbiła się od poprzeczki, ale pojedynek o nią wygrał jeden z gospodarzy, podając ją głową do Pawłowskiego, który w ekwilibrystyczny sposób, czymś na wzór kwazi-przewrotki posłał piłkę nad swoją głową, umieszczając ją w siatce. Było to zagranie na wagę zwycięstwa, odsunięcia w pamięci wydarzeń z Legii i ponownego włączenia się do walki o mistrzostwo. Wiśle pozostaje walka o europejskie puchary, ale w obliczu dzisiejszego „wyczynu” krakowianie znacznie utrudnili sobie drogę na europejskie salony i już jutro, na trzy kolejki przed końcem sezonu (i meczami z Lechem, Legią i Śląskiem) mogą tracić do „Europy” już 4 oczka.
34 kolejka T-Mobile Ekstraklasy, 23.05.2015
grupa mistrzowska: Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków 2:1 (0:1)
Bramki: Patryk Tuszyński 87’, Jan Pawłowski 89’ – Maciej Jankowski 42’
Żółta kartka: Michał Pazdan
Jagiellonia: Drągowski – Modelski, Madera, Pazdan, Straus – Frankowski (46’ Dzalamidze), Grzyb, Romanchuk (73’ Tymiński), Gajos, Mackiewicz (61’ Pawłowski) – Tuszyński
Trener: Michał PROBIERZ
Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok (90’+3 Stilić) – Burliga (89’ Barrientos), Uryga, Jankowski, Garguła, Boguski (85’ Brożek) – Stępiński
Trener: Kazimierz MOSKAL