Udane Euro 2016, które pozostawiło nutę niedosytu i rozbudziło apetyty. Kapitalna promocja polskich piłkarzy, znakomite transfery reprezentantów i na koniec jeszcze awans Legii do upragnionej Ligi Mistrzów. Czy można w lepszej aurze rozpoczynać kolejne eliminacje? To pierwszy taki mecz!
Dawno nie było tak, by na mecz kadry czekano z niemal miesięcznym wyprzedzeniem. Smakowite newsy transferowe piłkarzy czy walka Legii o Champions League to jednak nie to samo. Adam Nawałka nie zaskoczył pierwszymi powołaniami po turnieju we Francji. Wysłał jedynie żółtą kartkę dla kadrowiczów z Ekstraklasy, że to, co obecnie prezentują, to poziom daleki od tego, na który po turnieju ma wskoczyć jego ekipa. A jak zapowiada sam szkoleniowiec, ma to być poziom jeszcze wyższy niż na przełomie czerwca i lipca tego roku. Powołania nie dostali Sławomir Peszko, Krzysztof Mączyński (także przez urazy z początku sezonu), Filip Starzyński, Mariusz Stępiński (jego akurat wyeliminowała będąca w świetnej formie konkurencja).
Listę najlepszych piłkarzy uzupełnili pechowcy sprzed Euro – Maciej Rybus i Paweł Wszołek, a także fenomenalnie ostatnio dysponowani Kamil Wilczek i Łukasz Teodorczyk oraz bardzo solidny Igor Lewczuk. W kadrze panuje świetna atmosfera. Wszyscy zwarci i gotowi do walki. No może poza Kamilem Grosickim, który w spotkaniu z Kazachstanem nie zagra z powodu urazu mięśnia obręczy biodrowej. Pozostali piłkarze trenują pod okiem sztabu szkoleniowego aż miło i nakręcają się z każdym dniem.
Problem? Różny stopień przygotowania do sezonu i przede wszystkim – co paradoksalne – transfery… Nie wszyscy sobie jeszcze po podniesieniu poprzeczki wywalczyli miejsce w składzie czy doszli do wyśmienitej dyspozycji. Pech czy szczęście chce, że dotyczy to aż 11 piłkarzy obecnych na zgrupowaniu. Selekcjoner podkreśla, że ma na to sposób, a piłkarze – co bardzo istotne – na te tematy między sobą rozmawiają i nawzajem się motywują. Podkreślają, że jeśli będzie problem z regularną grą, z formą, to kadra jest najważniejsza i nie będą długo czekać, tylko „uciekną” na wypożyczenia, nie będą marnować czasu ani kariery. Za wzór stawiana jest dawna „trójka z Dortmundu” oraz… Artur Jędrzejczyk i Łukasz Teodorczyk. W tym momencie jednak cała kadra bardzo się cieszy z awansów klubowych i wierzy, że nasi zawodnicy sobie poradzą. Nad wszystkim czuwa i wszystkich pozytywnie nastraja kapitan – Robert Lewandowski.
Co o rywalach? W obliczu tego, jak obecnie prezentuje się nasz zespół, wystarczy chyba tylko tyle, że trzeba podejść do niego z szacunkiem, w pełnym skupieniu (lub – jak ktoś woli określenie Kamila Glika – na mocnym pozytywnym ciśnieniu) i zagrać swoje. Ich najlepszy piłkarz poprzednich eliminacji, Jurij Łogwinienko, nie zagra. Jeśli Polacy nie dadzą się rozegrać pomocnikowi Bauyrżanowi Islamchanowi czy wejść w trans bronienia Dawidowi Łorji, powinno być dobrze.
Wyjść, zagrać swoje, wygrać. Nic nie buduje i nie podtrzymuje atmosfery tak, jak wyniki. Zacząć dobrze, by móc skupić się na grze w nowym klubie i na doskonaleniu umiejętności, by z podniesioną głową wejść w sezon, w rozgrywki pucharowe, by za miesiąc w kadrze było równie miło jak dziś.
Polacy świadomi swojej wartości i tego, co chcą osiągnąć, są bardzo zmotywowani. Bramkarze w formie, napastnicy strzelają na zawołanie jeden przez drugiego, powołani z Ekstraklasy awansowali do Ligi Mistrzów. Dobra, czas najwyższy podnieść poprzeczkę i jej nie opuszczać! Dawać już ten Kazachstan… Polacy, tylko zwycięstwo!