/Niebiescy mimo przegranej zostają w elicie

Niebiescy mimo przegranej zostają w elicie

Ruch Chorzów przegrał z Cracovią w 36. kolejce T-Mobile Ekstraklasy 0:1. Jednak mimo porażki w wyniku rezultatów reszty zespołów z grupy spadkowej podopieczni trenera Waldemara Fornalika utrzymała się w ekstraklasie.

Znam ludzi, którzy po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów książki, zaciekawieni narysowaną fabułą omijają znaczną część dalszych stron, od razu przechodząc do finałowych rozstrzygnięć. To niecodzienne i może na swój sposób kontrowersyjne podejście sprawdziłoby się doskonale podczas dzisiejszego meczu Cracovii z Ruchem. Spotkanie zaczęło się bardzo obiecująco – dosłownie od samego początku. Dialiba efektownie zwiódł „pilnującego” go obrońcę i choć z podania Senegalczyka nie wyszło nic oprócz szczerego zawodu, to w wyniku dalszego rozegrania piłka spadła przed szesnastkę gdzie dopadł do niej Damian Dąbrowski. Po dobrym, płaskim strzale futbolówka uderzyła najpierw w jeden słupek, by po chwili odbić się od drugiego – w zamieszaniu połapał się Putnocky, który zdążył złapać piłkę, nim ta bojaźliwie przekroczyła linię bramkową. Już dwie minuty później swojej okazji poszukali goście, którzy uruchomili wybiegającego sam na sam Babiarza. Zagrożenie oddalił sam zainteresowany posyłając futbolówkę nad poprzeczką. W 6 minucie Dialiba podał zbyt głęboko w pole karne (właściwie nawet na piąty metr) i Rakels zdołał jedynie lekko trącic piłkę czubkiem buta, co oczywiście nie mogło sprawić chorzowskiemu bramkarzowi żadnych trudności. I nie sprawiło. Niebiescy najwyraźniej pozazdrościli Pasom pomysłu na akcję i w 9 minucie na swój sposób skopiowali zagranie rywali. Długie podanie z własnej połowy wylądowało na nodze Kuświka, który momentalnie uderzył z powietrza – niecelnie. Na kolejne szanse pod bramką którejkolwiek z drużyn trzeba było poczekać do 19 minuty, kiedy to Gigolaev pociągnął z własnej połowy i oddał niecelny strzał. Ciężar gry szybko przeniósł się pod przeciwną bramkę i już minutę później po zagraniu z rzutu rożnego Polczak trafił głową do siatki. 1:0. Następne, wydłużające się minuty spotkania można by śmiało ominąć i od razu przejść do ostatnich 7 minut spotkania (czyli kontynuować dalszą relację od 89 minuty). Z racji dziennikarskiego obowiązku nie pozwolę sobie jednak na taki skrót. W 43’ piłka znalazła się na lewej flance pomiędzy nogami Rakelsa i Dialiby – Senegalczyk ustąpił koledze miejsca i Łotysz ścinając z piłką do środka podciągnął z nią wzdłuż linii pola karnego aż fantastycznie wyłożył ją nadbiegającemu prawą stroną Deleu. Brazylijczyk miał dużo miejsca i czasu – może zbyt dużo, bo zamiast do bramki posłał piłkę obok bramki. Uzupełniając jeszcze „wydarzenia” pierwszych 45 minut – w 40’ spotkania Ruch oddał pierwszy, a zarazem jedyny celny strzał w meczu.
Po zmianie stron Ruch prezentował się już znacznie lepiej – już w 46 minucie Babiarz znalazł się w dogodnej sytuacji, ale znów nie trafił w bramkę. W 51’ nadeszła odpowiedź Pasów – Jendrisek ściął z prawej flanki do środka i uderzył soczyście z 25 metrów – nad poprzeczką. W 65’ przed bramką Pilarza przewrotki próbował Kuświk – w piłkę udało mu się trafić, ale w sposób nie zagrażający krakowskiemu bramkarzowi. W 74’ groźnie uderzał Deleu, ale futbolówka nieznacznie minęła dalszy słupek bramki Putnocky’ego. Golkiper Niebieskich źle wznowił grę, stwarzając Pasom doskonałą okazję, ale z zablokowaniem Rakelsa nadążyli chorzowscy defensorzy. W 78’ z dobrej strony pokazał się Zjawiński, który we wcześniejszym meczu Pasów dał bardzo dobrą zmianę, przyczyniając się w dużej mierze do wygranej w Bielsku-Białej. W dzisiejszym meczu „Zjawa” również dał dobrą zmianę. I właśnie w 78’ po jego dośrodkowaniu futbolówkę z głowy Rakelsa zdjął jeden z rywali. W 89’ po zablokowanym strzale Helika, akcja błyskawicznie przeniosła się na przeciwną połówkę, ale będący właściwie sam na sam z bramkarzem Rakels strzelił wprost w interweniującego golkipera. Swoją szansę miał również Zjawiński, ale i on w doskonałej sytuacji strzelił wprost w Putnocky’ego. Futbolówka odbiła się od bramkarza przyjezdnych, trafiając w poprzeczkę. W ostatniej akcji meczu ambitnie walczący goście mieli doskonałą okazję na doprowadzenie do wyrównania, ale po strzale Oleksego krakowian uratowała poprzeczka. Kilkanaście sekund później arbiter zakończył to spotkanie. Ruch mimo porażki może wracać do Chorzowa w dobrym nastroju – w innym meczu Zawisza tylko zremisował z Piastem, zapewniając tym samym Ruchowi utrzymanie. Z kolei Cracovia jest już pewna „małego tytułu” – to jest zajęcia pierwszego miejsca w grupie walczącej o utrzymanie (de facto 9. miejsce na zakończenie rozgrywek). Dobrą zmianą w szeregach Cracovii okazał się trener Jacek Zieliński, który zastępował swojego poprzednika w nie najciekawszej sytuacji. Pod wodzą nowego szkoleniowca Pasy osiągają jednak znacznie lepsze rezultaty (nawet pomimo faktu, że ich gra momentami wygląda podobnie jak za czasów trenera Podolińskiego). Cracovia Jacka Zielińskiego w ośmiu spotkaniach aż sześciokrotnie wygrywała, uzupełniając bilans dwoma remisami. Kibice z pewnością doceniają wkład opiekuna Pasów, czemu dali nawet wyraz – skandując nazwisko (oraz imię) trenera jeszcze przed samym meczem, jak i po ostatnim gwizdku sędziego. Statusu niepokonanej pod wodzą Jacka Zielińskiego drużyny, krakowianie będą bronić w Gliwicach, gdzie w piątek zmierzą się z pewnym utrzymania Piastem.

Cracovia – Ruch Chorzów (1:0)

1:0 – Polczak 20′

Składy:
Cracovia:
Krzysztof Pilarz – Luiz Santos Deleu, Piotr Polczak, Sreten Sretenović, Adam Marciniak – Damian Dąbrowski, Mateusz Cetnarski (70′ Dariusz Zjawiński) – Erik Jendrisek, Marcin Budziński, Deniss Rakels (90+1′ Mateusz Wdowiak) – Boubacar Dialiba (90+3′ Bartosz Kapustka).

Ruch: Matus Putnocky – Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Paweł Oleksy – Łukasz Surma, Bartłomiej Babiarz – Jakub Kowalski (57′ Michał Efir), Roland Gigołajew, Marek Zieńczuk – Grzegorz Kuświk (83′ Eduards Visnakovs).

Żółte kartki:
Rakels, Sretenović, Dąbrowski (Cracovia) oraz Gigołajew, Kuświk (Ruch).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 7541.


Michał BIELECKI

Krakowianka z wyboru. W derbach stolicy Małopolski kibicuje północnej stronie Błoń. Lubi podróżować po Polsce, zwykle "przypadkowo" natrafiając na spotkania Ekstraklasy lub polskiej reprezentacji. Zwykle można ją spotkać z aparatem. Pasjonatka oceanografii.