Zimny prysznic i ostudzenie głów przed zbliżającymi się Mistrzostwami Europy polskiej reprezentacji zafundowali Holendrzy, którzy triumfowali w Gdańsk 2:1.
Rywale, których zabraknie na Euro mimo tego, że na Energa Stadionie nie wystąpili w najsilniejszym składzie to doskonale obnażyli braki naszej kadry. Wiadomo, że celem na ten mecz nie była wygrana tylko przećwiczenie elementów taktycznych przed francuskim turniejem ale jednak mimo wszystko każdy spodziewał się lepszej gry „Biało-czerwonych”. Przed wtorkowym spotkaniem prezes Zbigniew Boniek mówił, że naszym kadrowiczom przyda się zimny kubeł wody na ostudzenie głów, bowiem wygraliśmy ostatnie pięć spotkań.
Holendrzy, którzy po brązowym medalu Mistrzostw Świata z 214 roku ostrzyli sobie zęby na triumf w europejskim czempionacie z kretesem przegrzeli eliminacje i Euro we Francji obejrzą co najwyżej z trybun. Słaba postawa w walce o przepustkę na Mistrzostwa Europy jest spowodowana zmiana pokoleniową w zespole Oranje.
Jednak mimo to Polacy dostali we wtorkowy wieczór surową lekcje futbolu. Holendrzy pokazali jak się płynnie przechodzi z obrony do ataku oraz pierwsi wyszli na prowadzenie we wtorkowy wieczór.
Początek meczu mógł być z goła inny bowiem to Arkadiusz Milik w 6. minucie mógł zdobyć pierwszą bramę w polsko-holenderskim starciu. Napastnik Ajaxu mylił się z najbliższej odległości i sam chyba tylko wie czemu piła nie trafiła do siatki.
W odpowiedzi Quincy Promes już któryś raz w tym meczu uciekł na lewej flance Piszczkowi, zagrał prostopadle w pole karne do Vincenta Janssena, a świeżo upieczony król strzelców holenderskiej ekstraklasy posłał piłkę tuż obok dalszego słupka.
Polacy także mieli kolejne okazje na gola ale zabrakło postawienia kropki nad „i”. W 20. minucie Kamil Groicki dośrodkował w pole karne gdzie główkował Robert Lewandowski, a kilka chwil później Milik posłał piłkę obok słupka.
Tak nadeszła feralna 33. minuta kiedy to po w miarę wyrównanym boju straciliśmy gola. Artur Jędrzejczyk zbyt biernie atakował na prawej flance Stevena Berghuisa, który posłał dokładną piłkę na głowę Janssena. Wyraźnie zaspali nasi obaj stoperzy, a Szczęsny ni to wyszedł z bramki, ni to w niej został, ale i tak nie miał zbyt wiele do powiedzenia wobec precyzyjnego strzału Holendra.
Zdobyta bramka podziałała na podopiecznych Dannego Blinda jak woda na młyn i chcieli pokusić się o kolejne trafienia. Przeszkodził im w tym Wojciech Szczęsny, który jako jedyny z naszych reprezentantów może być w pełni zadowolony ze swojego występu bo dwoił się i troił aby nic więcej nie wpadło do naszej bramki.
Bramkarz rzymskiej Romy między innymi wybronił fenomenalny strzał Jannsena, do którego dopuścił Michał Pazdan. Stoper Legii maczał palce, a właściwie całą stopę w kolejnej sytuacji bramkowej dla rywali. Będąc przed polem karnym, dał zabrać sobie w dziecinny sposób piłkę przez Berghuisa, który na szczęście przegrał pojedynek ze Szczęsnym.
Adam Nawałka w przerwie dokonał dwóch zmian. Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka zastąpili Thiago Cionek i Bartosz Kapustka. Przy czym Brazylijczyk z polskim paszportem zajął miejsce na lewej flance,a na prawą został przesunięty Artur Jędrzejczyk. Właśnie on wykazywał największe chęci do gy w drugiej połowie, a zwieńczył to bramką na 1:1 w 60. minucie. Z rzutu rożnego dośrodkował Milik, a popularny „Jędza” mocnym strzałem głową wpakował piłkę do siatki.
Po trafiniu zawodnika warszawskiej Legii spotkanie przybrało bardzo senny przebieg. Kibice, którzy wypełnili do końca gdańską arenę sporadycznie podrywali się z miejsc aby dopingować swoich ulubieńców.
Ci niespełna kwadrans przed końcem wpisali się w senną atmosferę meczu i zaspali w obronie. Promes dośrodkował w pole karne, piłka trafiła do Luciano Narsingha, który następnie sprytnie skierował ją do Georginio Wijnalduma. Ten umiejętnie się jeszcze obrócił i kropnął pod poprzeczkę.
W samej końcówce jeszcze Milik przymierzył z wolnego nad poprzeczką, jeszcze rezerwowy Sławomir Peszko po rykoszecie posłał piłkę minimalnie obok słupka, ale wynik już się nie zmienił.
Holendrzy przerwali zatem trwającą od dwunastu spotkań serię Polaków bez porażki w meczach u siebie. Poprzednim razem Biało-Czerwoni przegrali na własnym terenie 5 marca 2014 roku.
Polska – Holandia 1:2 (0:1)
0:1 – Vincent Janssen 33′
1:1 – Artur Jędrzejczyk 60′
1:2 – Georginio Wijnaldum 76′
Składy:
Polska: Wojciech Szczęsny – Łukasz Piszczek (46′ Thiago Cionek), Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk, Jakub Błaszczykowski (46′ Bartosz Kapustka), Krzysztof Mączyński (80′ Tomasz Jodłowiec), Piotr Zieliński, Kamil Grosicki (77′ Sławomir Peszko), Arkadiusz Milik (87′ Mariusz Stępiński), Robert Lewandowski (67′ Karol Linetty).
Holandia: Jasper Cillessen – Kenny Tete, Jeffrey Bruma, Virgil van Dijk, Jetro Willems (46′ Patrick van Aanholt), Marco van Ginkel (71′ Kevin Strootman), Riechedly Bazoer, Georginio Wijnaldum, Steven Berghuis (67′ Luciano Narsingh), Vincent Janssen (74′ Bas Dost), Quincy Promes.
Żółte kartki: Robert Lewandowski (Polska) oraz Georginio Wijnaldum (Holandia).
Sędzia: Miroslav Zelinka (Czechy).
Widzów: 40 392.