O młodzieżowych reprezentacjach Polski, eliminacjach do mistrzostw Europy, spotkaniu z Grecją, roczniku ’92 opowiada nam trener polskiej kadry do lat 20 Marcin Dorna . Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Katarzyna Mielnik, Klaudia Kaźmierczak ( Noga.pl) – Przed ostatnią kolejką zmagań do Młodzieżowych Mistrzostw Europy zajmowaliśmy pierwsze miejsce w swojej grupie. Niestety, nie udało się wywalczyć awansu do meczu barażowego. Czego, Pana zdaniem, zabrakło drużynie do wywalczenia promocji do dalszej gry?
Marcin Dorna (selekcjoner polskiej kadry U20) – Przede wszystkim zabrakło nam dobrej postawy w ostatnim meczu eliminacyjnym przeciwko Grecji. Oczywiście, patrząc na eliminacje przez pryzmat całości, można było zagrać w niektórych spotkaniach nieco lepiej. Być może należało pokusić się o punkty we wcześniejszych meczach wyjazdowych. Jeśli chodzi o całe eliminacje to de facto do awansu zabrakło nam jednego punktu oraz dobrej postawy na wyjazdach. Był to strategiczny problem w naszej grupie, bo żaden zespół, poza Szwecją, nie punktował na boiskach rywali, wykluczając tutaj spotkania rozgrywane na Malce. „Trzy Korony” rozegrały już swój dwumecz barażowy i awansowały do mistrzostw Europy. Jednak na wyjeździe piłkarze ze Szwecji również nie odnieśli zwycięstwa (mecz we Francji przegrany 0:2, w Szwecji 4:1 – przyp.red).
Do spotkania z Grecją, które kończyło eliminacje do euroczempionatu rozgrywanego na Czechach, przystępowaliśmy jako lider grupy. Jak się skończyło wszyscy wiemy. Na gorąco po meczu powiedział Pan, że Grecy zdecydowanie byli lepsi, a awans przegraliśmy już wcześniej -niepodzwonieniem na wyjazdach. Jednak patrząc z perspektywy czasu, dalej twierdzi Pan, że grecka potyczka nie była kluczem do sukcesu?
Do meczu przystępowaliśmy jako lider tabeli, więc stawka była spora. Wiedzieliśmy w jakim położeniu jesteśmy przed spotkaniem z Grekami. Mecz ten był o tyle istotny, że decydował o awansie do baraży. Dodatkowo, cztery zespoły z naszej grupy biły się w ostatniej kolejce o awans. Pamiętamy szaloną końcówkę tych eliminacji, w których prowadzenie w grupie zmieniało się kilkukrotnie i każda drużyna była jedną nogą w dalszej fazie rozgrywek. Wszystkie zespoły były bardzo blisko siebie, a rywalizacja między nami była bardzo wyrównana. O awansie do kolejnej rundy zadecydowały detale. W nich najbardziej konsekwentni okazali się Szwedzi, którzy awans zapewnili sobie w ostatniej akcji meczu z Turkami.
Pytanie z cyklu: Co by było gdyby. Jeśli przed startem tych eliminacji wiedziałby Pan to, co wie teraz na temat rywalizacji, jak ona będzie przebiega, zmieniłby Pan coś w przygotowaniach swojego zespołu?
Cała nasza drużyna miała świadomość tego, że rywalizacja w grupie 7 będzie bardzo wyrównana. Już przed losowaniem, po podzieleniu na koszyki wiadomo było, że czeka nas trudne zadanie. Wiedzieliśmy, że rywale z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć, to zespoły najmocniejsze ze swoich koszyków. Przedstawiciele naszych przeciwników po losowaniu zgodnie stwierdzili, iż czeka nas ciekawa i wyrówna walka w fazie grupowej eliminacji MME. Skład grupy nie wpłynął na realizację celów postawionych przez nasz zespół podczas zgrupowań. Oczywiście, przygotowywaliśmy się do każdego przeciwnika. Zatem jeśli chodzi o takie aspekty jak strategia czy taktyka na dany mecz, to każdą grę traktowaliśmy oddzielnie, jako osobne wydarzenie. Próbowaliśmy przy tym w szerszym kontekście budować plan gry promujący zawodników, ich indywidualne umiejętności, bo trzeba pamiętać, że wielu z nich grało w tym czasie w pierwszej reprezentacji Polski. Także to zadanie również chcieliśmy realizować.
Grupa grupą. My do spotkania w Katerini przystąpiliśmy w mocno osłabionym składzie. Zabrakło Arkadiusza Milika, jednak patrząc na jego ostatnie poczynania w kadrze A możemy tu mówić o dobrym posunięciu trenera Nawałki, który włączył go do swojego zespołu. Jednak w Grecji nie zagrali wykartkowani kapitan „Biało-czerwonych” Dominik Furman oraz Piotr Zieliński. Zabrakło również kontuzjowanego Karola Linettego. Gdybyśmy zagrali optymalnym składem byli byśmy bliżsi zwycięstwa nad Helladą i awansu do barażów?
Nie rozpatrujemy tej sprawy w ten sposób. Wiedzieliśmy z dużym wyprzedzeniem, że kapitan zespołu występujący we francuskiej Tuluzie oraz pomocnik włoskiego Empoli nie zagrają, co zobowiązywało nas do przygotowania się na ich absencje. Zaś młodego lechitę z gry w meczu z Grecją wykluczyła kontuzja, której Karol nabawił się przed samym startem zgrupowania. Temat gry Arka w młodzieżowej reprezentacji został już tyle raz skomentowany, że nie ma sensu go znowu poruszać. Jednak absencja tych czterech zawodników, o których wcześniej wspomniałem nie spowodowała, że graliśmy w siedmiu, tylko normalnie, pełnym skaldem, który wcześniej dobrze wyselekcjonowaliśmy po dokładnych obserwacjach. Na ten mecz przygotowaliśmy się optymalnie i jestem przekonany, że tak było. Tak samo jak założenia oraz nakreślony plan gry był dobry. Myślę, że gdyby szczęście uśmiechnęło się do nas w tych ostatnich minutach meczu to zdobylibyśmy trzy punkty dające nam baraże, a tego ostatniego spotkania nie rozpatrywalibyśmy w kontekście kluczowej porażki całych eliminacji.
Pana kadra do lat 21 była oparta na zawodnikach rocznika ’92, czyli de facto byli to piłkarze, którzy mogli maksymalnie zagrać w czerwcowych mistrzostwach w przypadku awansu, Nie sądzi pan, że odpadając z eliminacji większość z nich straciła szansę na pokazanie się z najlepszej strony na międzynarodowej arenie. Nie każdy z nich występuje w topowym klubie.
Nie, nie wydaje mi się. Wielu z nich gra na co dzień w europejskich klubach i tam ma okazję prezentować swoje umiejętności. Kilku zawodników dostanie zapewne w najbliższym czasie szansę gry w seniorskiej kadrze, dzięki wyróżniającej się postawie na boiskach polskiej ekstraklasy czy w europejskich pucharach. Każdy z nich ma możliwość zaprezentowania się na europejskim podwórku. Przegrane eliminacje nie przekreślają ich szansy na grę w reprezentacji Polski. Wciąż mają szansę spełnić marzenie każdego zawodnika, czyli zagrać w kadrze A. Owszem, jedyne co dla nich się definitywnie skończyło, to występy w młodzieżowych kadrach, a dla wielu było to kilka lat solidnych wyrzeczeń, wyzwań oraz niezapomnianych potyczek z rywalami z całej Europy. Na pewno wyjdzie tym zawodnikom na plus i spowoduje, że powinno im być łatwiej w przyszłości, a doświadczenie jakie udało im się z gromadzić podczas gry w juniorskich reprezentacjach z orłem na piersi.
Ostatnimi czasy „Biało-czerwoni” mają ogromny problem, żeby zakwalifikować się na młodzieżowe mistrzostwa Europy do lat 21 czy igrzyska olimpijskie. Na Euro ostatni raz graliśmy równo 20 lat temu, a na igrzyskach 22. Skąd bierze się w nas ta niemoc w przebrnięciu przez kwalifikacje?
Nie jest to jednowymiarowy problem i trudno go zdefiniować w krótkiej wypowiedzi. Tych eliminacji było więcej, bo trzeba pamiętać, że swoje mistrzostwa oprócz kadry U21 rozgrywają też roczniki U17 i U19. Wiele roczników przepadło, jednak jestem przekonany, że wszystko idzie ku lepszemu i w końcu się przełamiemy. Trzeba też pamiętać, że jest to tylko problem kadry do lat 21. Musimy mieć na uwadze to, że kadra u19 trenera Michała Globisza grała na mistrzostwach Europy, których Polska była gospodarzem. Zaś kadra rocznika ’95 grała nas swoim Euro przed dwoma laty. W tym roku kadra prowadzona przez trenera Roberta Wójcika też była bliska awansu do finałów europejskiego czempionatu. Myślę, że o kadrze do lat 21 też można powiedzieć, że byliśmy o krok od gry w barażach. Śmiało można stwierdzić, że polski futbol młodzieżowy idzie w bardzo dobrym kierunku. W ostatnich dniach kadra do lat 19 uzyskała promocje do dalszej części walki o swoje mistrzostwa. Także jak najbardziej mamy prawo optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Mecz z Grecją nie był pierwszym w Pana karierze w roli młodzieżowego selekcjonera. W 2012 roku przegrał Pan półfinał Mistrzostw Europy U17. Patrząc już z perspektywy czasu – która porażka Pana bardziej dotknęła jako trenera?
To jest dość ciekawe pytanie, bo zawsze wszyscy pytają o sukcesy, najważniejsze i najlepsze mecze. Jak wiadomo każdy kij ma dwa końce. Ja nie mam w zwyczaju wyróżniać jednego spotkania czy to w kwestii sukcesu czy porażki. Wiadomo, że każda rywalizacja zakończona negatywnym wynikiem dla mojego zespołu jest zawodem oraz niespełnieniem założeń przed meczowych zarówno dla trenera jak i zawodników. Brak awansu można rozważać tak samo jako zawód. Jeśli chodzi o mecz półfinałowy U17 to był on sporym wydarzeniem. By zagrać w spotkaniu z Niemcami musiało wydarzyć się wiele dobrego – sporo meczów wtedy wygraliśmy. Tak samo możemy rozpatrywać kwestię spotkania w Katerini. Musieliśmy sporo się napracować, aby do tego meczu przystąpić z pozycji lidera tabeli. Uważam, że pomysł na kształt i sposób prowadzenia oraz gry obu wymienionych kadr był dobry. Teraz w najbliższej przyszłości również planujemy pracować w tym modelu udoskonalając szczegóły. Jestem przekonany, że przyniesie to pozytywne efekty w przyszłości.
Zamykając temat eliminacji do Euro 2015 do lat 21 nie można wspomnieć o kreacji „Orląt Dorny” przez media. Przed grecką klęską mówiło się w samych superlatywach – zarówno o Panu, całym sztabie i wszystkich zawodnikach. Wręcz zaczęła pojawiać się opinia, że w dobie kryzysu seniorskiej kadry to kadra olimpijska tworzy tak na prawdę najlepszą drużynę narodową ze wszystkimi cechami charakteryzującymi prawdziwy zespół. Trzeba przyznać, że balonik medialny przed wyjazdem do Grecji był bardzo mocno napompowany i po meczu bardzo szybko pękł rozlewając ogromną fale krytyki na Pana, jak i piłkarzy. Czy było to jakimś zaskoczeniem? Przyznajmy szczerze, że wspomniane negatywne opinie w większości przypadków nie były zasłużone.
Do końca nie jest pytanie do mnie. Cała otoczka była stwarzana przez ludzi z zewnątrz. My od środka staraliśmy się tonować te hurraoptymistyczne nastroje. Tak samo nie można zgodzić się z jednoznaczną i jednokierunkową krytyką. Trzeba zawsze patrzeć na dany problem obiektywnie albo chociaż starać się to robić. Trzeba też tę sytuację na spokojnie przeanalizować, jak opadną już emocję i z chłodną głową, a nie na podstawie jednego spotkania. Może to zatuszować obraz całych eliminacji i myślę, że tak było w tym wypadku. Po meczu z Grecją w Krakowie byliśmy drużyną fantastyczną, a już po potyczce z nim na ich terenie byliśmy zespołem beznadziejnym, wręcz tragicznie grającym. Ja sam jednak bronię się od takich skrajnych not i też przed nimi przestrzegam, bo futbol nie jest taki jednowymiarowy i wydaje mi się, że oceny nie mogą się tak skrajnie różnić w kontekście dwumeczu z jednym przeciwnikiem.
Kadra U21 przeszła już do historii. Teraz został Pan opiekunem reprezentacji U20. Wiadomo, że większość jej zawodników nie jest anonimowa dla sztabu trenerskiego i już razem współpracowaliście w młodszych kadrach. Jak Pan scharakteryzuje tę grupę młodych ludzi i jakie cele Pan sobie stawia w tym projekcie?
Zadaniem sztabu trenerskiego na tym etapie jest weryfikacja i diagnoza tego, co poszczególni piłkarze potrafią. Oczywiście jak już Pani wspomniała część zawodników jest nam doskonale znana ale są też tacy, którzy są nowymi postaciami w kadrze albo wracają do niej po długiej przerwie. Potrzebujemy czasu żeby ich ocenić. Właśnie diagnoza umiejętności zespołu to główny cel jakim jest gra w Turnieju Czterech Narodów. Znajdujemy się w naprawdę elitarnym gronie, gdyż możliwość konfrontacji z takimi zespołami jak Niemcy, Szwajcarzy oraz Włosi jest fantastyczne. Liczę, że zaprezentujemy się godnie w tym szacownym gronie. Będzie to też okazja dla kibiców, aby oglądać tak fajne potyczki jak niedawny mecz z Włochami rozegrany w Lublinie.
Kapitanem kadry do lat 20 został Tomasz Kędziora. Co zadecydowało o nominacji młodego lechity do tej zaszczytnej funkcji?
Tomek już wcześniej na etapie gry w kadrze U19 pełnił taką rolę. Zebrał też sporo doświadczenia w seniorskiej piłce, dzięki regularnym występom w Lechu Poznań. Jego charakter, profil piłkarski, profesjonalne podejście do obowiązków sprawiło, że został nominowany do pełnienia tej funkcji. Oczyścicie, jest szersza grupa zawodników odpowiedzialna za tę drużynę i każdy musi swoje obowiązki wypełniać. Natomiast siłą rzeczy kapitan jest to coś poważnego, to wyróżnienie dla piłkarza. Tomek może być dumny z tego, że może powiedzieć o sobie, iż jest kapitanem młodzieżowej reprezentacji Polski. To wyróżnienie niesie za sobą również obowiązki.
Podczas ostatniej przerwy na reprezentację rozegraliście oprócz meczu z Włochami jeszcze jedno spotkanie w ramach Turnieju Czterech Narodów. Tym razem przeciwnikiem była Szwajcaria. Co Pan może powiedzieć co tym spotkaniu?
Mecz w Genewie był dla nas dużym wyzwaniem, ponieważ graliśmy ten mecz jako drugi w terminie FIFA, szwajcarzy zaś przygotowywali się jedynie do tego spotkania. Generalnie zawodnicy zaprezentowali poza wysokimi umiejętnościami również charakter i determinacje. Te elementy były potrzebne, aby uzyskać w Szwajcarii dobry rezultat.
Było to pana pierwsze zgrupowanie w roli selekcjonera kadra u20 . Jakie wnioski może trener wyciągnąć po tych kilku dniach spędzonych z tymi zawodnikami?
Oczywiście dwa zwycięstwa w cięgi kilku dni z bardzo dobrymi przeciwnikami to spora sprawa. Dla nas jednak poza rezultatami niezwykle istotne jest ciągłe budowanie określonego sposobu gry, a także rozwój poszczególnych zawodników. W tym kontekście październikowy termin był również udany. W grze zespołu widać postęp, a kilku zawodników zaprezentowało naprawdę wysokie umiejętności.
Dziękujemy za rozmowę .
Wywiad przeprowadziły Katarzyna Mielnik i Klaudia Kaźmierczak