/Bednarek: Porażka z Jagiellonią to wypadek przy pracy

Bednarek: Porażka z Jagiellonią to wypadek przy pracy

Lech Poznań przegrał ostatnie ligowe spotkanie z Jagiellonią Białystok 1:2 i przerwał passę sześciu wygranych meczów z rzędu. Tym samym nie wykorzystał szansy na awans w tabeli. – Ciężko powiedzieć, jakie były powody naszej porażki. Strzeliliśmy mniej bramek niż Jagiellonia i dlatego przegraliśmy, ale myślę, że na wynik nałożyło się również zmęczenie. Graliśmy trzy mecze na wyjeździe, mieliśmy mało czasu na regenerację, ale nie możemy się w ten sposób tłumaczyć. Musimy wyciągnąć wnioski z naszej porażki i w kolejnym spotkaniu zagrać lepiej. – powiedział Jan Bednarek.

Stoper Kolejorza od meczu pucharowego w Bielsku-Białej gra we wszystkich pojedynkach Lecha. Dzięki swojej dobrej dyspozycji został zauważony przez trenera Marcina Dornę, co poskutkowało powołaniami na spotkania towarzyskie reprezentacji do lat 21. Dwa ostatnie mecze nie były jednak najlepsze w jego wykonaniu. – Staram się robić swoją robotę i takie jest moje główne zadanie. To, że zdarzyły mi się dwa słabsze spotkania, myślę, że jest normalne. Jestem w młodym wieku i na pewno taki okres muszę przejść i złapać dzięki temu doświadczenie. Nie załamuję się tym, gram dalej, skupiam się na tym co robię i myślę, że forma nadal będzie. – zapewnia.

Kolejnym rywalem Kolejorza w walce o ligowe punkty będzie Korona Kielce. – Będziemy głodni zwycięstwa. Z Jagiellonią przegraliśmy i będziemy chcieli pokazać, że to był wypadek przy pracy, że nadal jesteśmy w bardzo dobrej formie. Złapiemy przeciwnika za gardło i pokażemy mu, na jak trudnym terenie gra. Myślę, że zdobędziemy trzy punkty i damy wiele radości kibicom.

Piłkarze wracają na Bułgarską po trzech meczach rozegranych na wyjazdach, a spotkanie z Koroną będzie ostatnim w tym roku na INEA Stadionie. – Super jest grać w domu, gdzie jest pełno kibiców i głośny doping, ale kiedy graliśmy na wyjazdach wielu kibiców też było z nami. Czuliśmy ich wsparcie, ale w domu jest zawsze najlepiej i cieszy nas bardzo, że zagramy przy Bułgarskiej. – kończy „Bedi”.

Natalia Grygiel