/Górale zostają w ekstraklasie

Górale zostają w ekstraklasie

Podbeskidzie Bielsko-Biała po raz kolejny pokazało, że potrafi grac do ostatniej sekundy meczu dzięki czemu zapewniło sobie w 36. kolejce T-Mobile Ekstraklasy utrzymanie w niej. Gola w ostatniej akcji na wagę pozostania w elicie zapewnił Bartłomiej Konieczny.

Sytuacja Podbeskidzia Bielsko-Biała oraz Górnika Łęczna po 35. kolejkach gry delikatnie mówiąc była nieciekawa. Oba zespoły miały na koncie po 24. punkty, a ich przewaga nad piętnastym bydgoskim Zawiszą wynosiła zaledwie jedno oczko. Zwycięzca meczu zapewniał sobie utrzymanie w ekstraklasie, a przegrany w piątkowym ostatnim spotkaniu sezonu walczyć będzie musiał o życie.

Przed arcyważną bitwą o ligowy byt trener Jurij Szatałow nie zdecydował się na zmiany w wyjściowym składzie. Natomiast szkoleniowiec gospodarzy zmienił ustawienie. Do obrony został cofnięty Marek Sokołowski, a Frank Adu Kwame wystąpił w pomocy.

Od pierwszego gwizdka arbitra zdecydowanie bardziej zmotywowani na odniesienie zwycięstwa byli gospodarze. W pierwszej połowie oddali aż 9 strzałów na bramkę Sergiusza Prusaka jednak żaden nie znalazł się w sieci. Golkiper Łęcznej grał świetnie w polu karnym często wybiegał z bramki przez co przecinał prostopadłe podania do napastników „Górali”. Jednak mimo że akcji w meczu nie brakowało emocji w pierwszych 45 minutach gry było jak na lekarstwo.

Najlepszą sytuację zmarnował Adu Kwame, który w 26. minucie otrzymał doskonałe podanie od Damiana Chmiela. Strzał Ghańczyka był jednak niecelny. Swoje okazje mieli również łęcznianie, ale na posterunku był Richard Zajac.

Po przerwie niewiele zmieniło się na murawie. Obie ekipy szczęścia i szansy na gola szukały po stałych fragmentach gry. Jednak nie były one żadnym problemem dla bramkarzy bo doskonale sobie radzili z ich bronieniem.

Z biegiem czasu przewaga podopiecznych trenera Kubickiego topniała. Górnikom z Łęcznej nawet udało się ich zamknąć na ich połowie na parę minut. Wtedy też łeczynianie szukali szansy na gola jednak defensywa „Górali” była bezbłędna i ciężka do pokonania.

Gdy wszystko już wskazywało, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, Podbeskidzie ruszyło do ataku. Już nie raz w tym sezonie pokazywało, że gra od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego i jest drużyną nieobliczalną. W ostatniej akcji meczu doszło do ogromnego zamieszania w polu karnym gości. W tym rozgardiaszu najlepiej odnalazł się Bartłomiej Konieczny, który umieścił piłkę w siatce. Tym samym ekstraklasa ponownie zagości pod Klimczokiem od nowego sezonu.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Górnik Łęczna 1:0 (0:0)
1:0 – Bartłomiej Konieczny 90+2′

Składy:
Podbeskidzie Bielsko-Biała:
Richard Zajac – Piotr Tomasik, Kristian Kolcak, Bartłomiej Konieczny, Marek Sokołowski – Adam Deja, Maciej Iwański – Damian Chmiel, Bartosz Śpiączka (78′ Dariusz Kołodziej), Frank Adu Kwame (63′ Adam Pazio) – Robert Demjan (89′ Idrissa Cisse).

Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak – Patrik Mraz, Tomislav Bozić, Maciej Szmatiuk, Lukas Bielak – Veljko Nikitović, Radosław Pruchnik (86′ Łukasz Mierzejewski) – Fiodor Cernych (82′ Wołodymyr Tanczyk), Tomasz Nowak, Paweł Sasin – Shpetim Hasani.

Żółte kartki: Adam Pazio, Piotr Tomasik, Kristian Kolcak (Podbeskidzie Bielsko-Biała) oraz Maciej Szmatiuk, Tomasz Nowak, Radosław Pruchnik (Górnik Łęczna)

Sędzia:
Marcin Borski (Warszawa)

Widzów: 3738

Krakowianka z wyboru. W derbach stolicy Małopolski kibicuje północnej stronie Błoń. Lubi podróżować po Polsce, zwykle "przypadkowo" natrafiając na spotkania Ekstraklasy lub polskiej reprezentacji. Zwykle można ją spotkać z aparatem. Pasjonatka oceanografii.