/Legia powtórzyła wyczyn z przed siedmiu lat

Legia powtórzyła wyczyn z przed siedmiu lat

Czwarta kolejka polskiej ekstraklasy rozgrywana była na stadionie Pepsi Arena w Warszawie. Mistrzowie Polski Legia podejmowała beniaminka rozgrywek Górnik Łęczna. Zwycięsko z pojedynku wyszli piłkarskie norweskiego szkoleniowca pokonując rywala aż 5:0 (0:0). Bramki w spotkaniu zdobywali: Ivica Vdorljak 46., 64-k., Jakub Kosecki 49., Orlando SA 70., 80. Goście kończyli 10 po czerwonej kartce Bozicia.

Pepsi Arena w Warszawie była świadkiem spotkania 4 kolejki polskiej ekstraklasy. Naprzeciwko siebie stanęły mistrz Polski Legia oraz beniaminek rozgrywek Górnik Łęczna. Od początku spotkania to piłkarze norweskiego szkoleniowa narzucili własny styl gry. Wojskowi długo utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili stwarzać bramkowych okazji. Piłkarze z Łęcznej skutecznie odcinali od ostatniego podania legionistów. W pierwszych 45 minutach dla mistrzów Polski brakowało skuteczności. Warszawianie próbowali strzelać z dystansu, lecz ich próby nie znalazły drogi do siatki. Swoich sił w 12 minucie próbował Radović, a w 23 swojego setnego gola w ekstraklasie zamierzał wywalczył doświadczony Marek Saganowski. Legia pierwszy celny strzał w spotkaniu oddała w 38 minucie. Na gola liczył Dossa Junior. Reprezentant Cypru strzałem głową próbował zmienić wynik piłkarskiej rywalizacji po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Rodić nie dał się zaskoczyć i na stadionowym zegarze nadal widniał bezbramkowy rezultat. Legia mogła podwyższyć dwie minuty później. Sytuacji sam na sam z bramkarzem gości nie wykorzystał Marek Saganowski. Rodić skutecznym wyjściem zapobiegł stracie gola i po 45 minutach w lepszych nastrojach byli piłkarze ukraińskiego szkoleniowca. Legia strzeleckie umiejętności i skuteczność poprawiła w drugiej połowie. Już na samym jej początku wojskowi zdobyli pierwszego gola, czym ustawili przebieg rywalizacji. Bohaterem miejscowej publiczności został Ivicia Vdorljak. Chorwat wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i strzałem głową dał radość miejscowym kibicom. Strzelony gol mobilizująco podziałał na zawodników norweskiego szkoleniowca. Legia szybko uzyskała drugie trafienie. Znakomitym podaniem wzdłuż pola karnego z prawej strony popisał się Miroslav Radović. Piłka trafiła do Jakuba Koseckiego, a ten nie miał problemów z wywalczeniem drugiego gola w spotkaniu. Górnik nie stwarzał zbyt wielu bramkowych okazji. Najlepsza z nich była w 56 minucie. W tym czasie skuteczną interwencją popisał się Jałocha po uderzeniu Bonina. Decydująca o losach spotkania akcja wydarzyła się w 64 minucie. Bozović faulował w polu karnym Radovicia za, co otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę. Rzut karny wykorzystał kapitan warszawskiej ekipy strzelając trzeciego gola w meczu. Legia poszła za ciosem. Skutecznością popisał się także rezerwowy napastnik Orlando SA. Portugalczyk pierwszą bramkę w meczu uzyskał w 70 minucie. Efektownym strzałem głową wykorzystał dośrodkowanie Tomasza Brzyskiego z lewej strony boiska. Ten sam zawodnik podwyższył wynik na 10 minut przed końcem spotkania. Strzelał na raty w polu karnym, a futbolówka za nim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od słupka. Goście mieli jeszcze jedną okazją na wywalczenie honorowego trafienia. Czujny do końca meczu był Jałocha, który obronił groźnie uderzenie w 64 minucie Mraza w dłuższy róg bramki. Ostatecznie po 90 minutach Legia 5:0 pokonała Górnika Łęczna uzyskując identyczny wynik jaki miał miejsce w rywalizacji tych drużyn podczas spotkania w sezonie 2006/2007.

Legia Warszawa – Górnik Łęczna 5:0 (0:0)

Bramki: Ivica Vdorljak 46., 64-k., Jakub Kosecki 49., Orlando SA 70., 80.

Czerwona kartka: Tomislav Bozić 64 (Górnik Łęczna)

Michał Kruk

Kibol Kolejorza. Nie boi się tak o sobie mówić - z wykształcenia jest filologiem polskim, więc wie, co słowo "kibol" oznacza w gwarze wielkopolskiej. Na międzynarodowej arenie od ponad 10 lat dopinguje Borussię Dortmund oraz Chelsea Londyn. W wolnych chwilach biega i jeździ na rowerze.