/Sporo emocji w Gliwcach

Sporo emocji w Gliwcach

W meczu kończącym 31 kolejkę Ekstraklasy Piast podjął na własnym stadionie Górnika Łęczna, a dla kibiców obu drużyn było to swoiste deja-vu, bowiem w kolejce kończącej rundę zasadniczą obie ekipy zmierzyły się w Łęcznej, gdzie lepszy okazał się Piast wygrywając 2:1 dzięki dwóm trafieniom Kamila Wilczka, który do poniedziałkowego meczu przystępował jako najlepszy strzelec ligi (15 bramek – tyle co wiślacki Paweł Brożek). W spotkaniu z Łęczną Wilczek miał swój udział przy obu trafieniach swojego zespołu i jest już samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców. Mimo to w Piastunkach mało kto może być zadowolony. Gdy w 47’ Wilczek strzelił bramkę z karnego gospodarze prowadzili 2:0, ale ostatecznie po końcowym gwizdku w Gliwicach nie ostał się choćby jeden punkt!

Pierwsza połowa nienajgorsza – sporo sytuacji z obu stron, mniej celnych strzałów – jedna bramka. W 32’ futbolówkę z rzutu wolnego (po faulu na Wilczku – i takiż udział napastnika Piasta w bramce – niektórzy eksperci nazwaliby to „asystą drugiego stopnia) na dalszy słupek posłał Hanzel (zmieniając dotychczasowego wykonawcę stałych fragmentów gry – Tomasza Podgórskiego). Powietrzny pojedynek wygrał Csaba Horvath i głową z pięciu metrów umieścił piłkę w bramce (strzelając przy „swoim bliższym” słupku. Już dwie minuty później okazję na wyrównanie miał Cernych, który przyjął piłkę na klatkę piersiową, obrócił się i strzelił prawą nogą w kierunku dalszego ze słupków – obok bramki. Minutę później Hanzelowi asysty pozazdrościł Podgórski –  Horvath znów kończył akcję głową, ale tym razem nie znalazł drogi do bramki.  Pierwsza połowa powinna skończyć się przy wyniku 2:0. W 40’ szarżujący prawą flanką Jurado posłał płasko futbolówkę w szesnastkę, stojący na 4. metrze przed bramką Podgórski nie trafił jednak czysto w piłkę…To naprawdę powinno być 2:0.

Co nie udało się gospodarzom jeszcze przed przerwą, udało się niebawem po wznowieniu gry. W 47’ Wilczek urwał się Szmatiukowi i Bielakowi, po czym licząc na kontakt z bramkarzem wpadł w interweniującego Prusaka. Arbiter – Tomasz Musiał wskazał na wapno (choć jak pokazały powtórki wcale nie…musiał). Do piłki podszedł sam sprytnie „poszkodowany” Wilczek – szesnasty gol w sezonie i gospodarze prowadzili 2:0. Niektórzy mogliby pomyśleć, że będzie to gwóźdź do górniczej trumny. Tymczasem szybkie trafienie było jedynie początkiem rewelacyjnej drugiej połowy. Nieskutecznie w pierwszej połowie przyjezdni szybko próbowali wrócić do gry. W 49’ soczyście z 19 metrów uderzył Rudik, ale piłka nieznacznie minęła słupek. Dwie minuty później było już jednak „tylko” 2:1. Po podaniu Bozoka przed bramkę, gola szczupakiem z 6 metrów zdobył Fiodor Cernych – i choć strzelił w sam środek to strzał był na tyle dynamiczny, że Szmatuła nie zdążył z interwencją i Litwin mógł celebrować strzeloną przez siebie bramkę (po raz pierwszy od grudnia 2014 roku, kiedy strzelił dwa gole Legii, wieńcząc tym samym rewelacyjną jesień z dorobkiem dziewięciu trafień). Goście szybko poszli za ciosem i już 180 sekund później cieszyli się z remisu (w ciągu siedmiu minut wychodząc z 2:0 na 2:2!). Znów bezpośredni udział przy bramce miał Bozok, który przymierzył po długim rogu z piętnastu metrów – piłka odbiła się jeszcze od słupka, by ostatecznie znaleźć się w siatce. Gospodarzom sygnał do odnalezienie się w nowej rzeczywistości wysłał Hanzel, który w ciągu 60 sekund stworzył swojemu zespołowi dwie wyborne okazje. Najpierw posłał piłkę z prawej flanki – futbolówka przeszła przez wszystkich obrońców, by spaść pod nogi zamykającego akcję na lewej stronie Badii. Hiszpan (będący już w polu karnym) przełożył sobie piłkę na prawą nogę, ale jego uderzenie zostało zablokowane. W tej samej minucie Hanzel znów otrzymał piłkę na prawym skrzydle – strzelił efektownie i soczyście z półwoleja – piłka zmierzała w okienko, ale Prusak efektywną paradą wybił piłkę na róg. W Gliwicach działo się dużo – i bardzo szybko. Już minutę później bliźniaczą sytuację do okazji Badii miał w przeciwległej szesnastce Cernych – skończyło się identycznie jak u Hiszpana – Litwin przełożył z lewej na prawą nogę po czym został zablokowany. W 67’ przyjezdni stworzyli sobie jeszcze lepszą (choć nieco przypadkową sytuację). Mraz płasko wbił piłkę z lewej flanki – płaskie podanie dochodziło do bramki w kierunku dalszego słupka, ale z futbolówką „minęło” się aż trzech graczy Górnika. Jako pierwszy Bonin, zaś akcji nie udało się zamknąć wchodzącemu na wślizgu Cernychowi. Mraz jednak sam był bliski trafienia – lot piłki przeciął dopiero słupek, który pomógł Szmatule wyłapać futbolówkę. W 71’ po podaniu Vassiljeva niecelnie przymierzył Wilczek. W 73’ znów pokazał się bardzo aktywny Cernych, który skorzystał z kolejnego dobrego dośrodkowania Bozoka. Litwin starał się zmieścić piłkę w okienku przy bliższym ze słupków – próba okazała się niecelna i wydaje się, że strzelający mógłby bardziej zaszkodzić gospodarzom kontrując dośrodkowanie w stronę drugiego słupka.  W 79’ Litwin zachował więcej zimnej krwi – podanie do Hasaniego, który mimo obecności trzech rywali umieścił piłkę w bramce. Goście prowadzili 3:2, choć  jeszcze w 49 minucie przegrywali 2:0! Dla piłkarza z Kosowa było to trzecie trafienie w polskiej lidze , ale pierwsze od…30 sierpnia 2014 roku i wygranego meczu z Pogonią (w którym strzelił dwie bramki). W piątej (z czterech doliczonych przez sędziego) minucie dodatkowego czasu Piast mógł pokusić się o remis, ale uderzenie głową Wilczka zatrzymał stojący przed bramką Bonin (wybijając w zasadzie futbolówkę z rąk przymierzającego się do jej złapania Prusaka). Była to ostatnia sytuacja w tym meczu. W REWELACYJNEJ drugiej połowie dzisiejszego meczu Górnik Łęczna odwrócił losy beznadziejnej sytuacji, a zdobyte przez łęcznian trzy punkty pozwoliły im zrównać punktami w tabeli z Piastem…a przy tym z Ruchem, Cracovią i Koroną (po 20 punktów). „Przewodzący” grupie spadkowej zespół Podbeskidzia ma 21 oczek, zaś zamykające stawkę walczącą o utrzymanie ekipy z Bełchatowa oraz Bydgoszczy mają odpowiednio 17 i 16 punktów – na dobrą sprawę wiosna dopiero się zaczyna!

31 kolejka T-Mobile Ekstraklasa: 11.05.2015

Grupa spadkowa: Piast Gliwice – Górnik Łęczna 2:3 (2:0)

Csaba Horvath 32’, Kamil Wilczek 47’ (k) – Fiodor Cernych 51’, Miroslav Bozok 54’, Shpetim Hasani 79’

Żółte kartki: Hanzel, Podgórski, Osyra, Badia – Mraz, Bozok

Piast: Szmatuła – Mokwa (84’ Kędziora), Osyra, Hebert, Moskwik, Horvath, Murawski, Hanzel, Podgórski (54’ Badia), Jurado (59’ Vassiljev), Wilczek

Górnik Ł.: Prusak – Mierzejewski (80’ Nikitović), Bielak, Szmatiuk, Mraz, Sasin  (67’ Hasani), Rudik, Nowak, Bozok (90’ Pruchnik), Bonin, Cernych

Widzów: 3647

MICHAŁ BIELECKI

Kibol Kolejorza. Nie boi się tak o sobie mówić - z wykształcenia jest filologiem polskim, więc wie, co słowo "kibol" oznacza w gwarze wielkopolskiej. Na międzynarodowej arenie od ponad 10 lat dopinguje Borussię Dortmund oraz Chelsea Londyn. W wolnych chwilach biega i jeździ na rowerze.