/Podział punktów przy Reymonta

Podział punktów przy Reymonta

Po ostatnim gwizdku sędziego w meczu Lechii z Wisłą i bardzo przekonujących ostatnich 30 minutach w wykonaniu krakowian (w tamtym spotkaniu) pokusiłem się o stwierdzenie, że tak grającej ekipy może obawiać się każda drużyna w Polsce. Dzisiejsze spotkanie z zamykającą grupę mistrzowską Pogonią miało być potwierdzeniem europejskich aspiracji gospodarzy, dla których mecz z Pogonią miał być przebieżką przed najważniejszymi spotkaniami w sezonie (z teoretycznie lepszymi od Pogoni rywalami). I tak jak wiślaccy kibice liczyli, że od pierwszego gwizdka Daniela Stefańskiego ich ulubieńcy będą kontynuować swoją grę z końcowych minut meczu w Gdańsku. Niestety – srogo się zawiedli, bowiem po meczu śmiało można powiedzieć, że był to jeden z najgorszych meczów Wisły pod wodzą Kazimierza Moskala. Mimo bardzo słabej postawy jego piłkarze byli jednak bardzo blisko wygranej. W 43’ Wisła dość niespodziewanie objęła prowadzenie. Akcja rozpoczęła się jeszcze na połowie gospodarzy, a zagraniem piętką zainicjował ją Semir Stilić. Piłka trafiła do Dariusza Dudki, który przeniósł ciężar gry na prawą stronę, uruchamiając przy tym prawego defensora – Bobana Jovicia. Słowak wykorzystał lukę w defensywie i posłał kilkudziesięciometrowe płaskie podanie do Jankowskiego. Skrzydłowy przyjął futbolówkę na wysokości szesnastki, po czym zagrał na środek do nadbiegającego Stilicia. Bośniakowi pozostało przyłożyć stopę – 1:0. Niespodziewane, bowiem wcześniej to Pogoń mogła się bardziej podobać. Szczecinianie grali odważniej, wyżej i stwarzali sobie więcej sytuacji. Mimo wszystko krakowianom wystarczył jeden celny strzał w pierwszej połowie by otworzyć wynik spotkania. Po przerwie kluczowe okazały się zmiany. Najpierw trener przyjezdnych wprowadził na boisko Janotę oraz Frączczaka. Obaj weszli na boisko w 57’, a już minutę później wzięli udział w bramkowej akcji na wagę remisu. Janota – Zwoliński – i Frączczak pod poprzeczkę. Później znacznie groźniej bywało pod bramką Buchalika. W 69’ po podaniu Murawskiego wiślacy zablokowali uderzenie Zwolińskiego – do futbolówki dopadł sam „Muraś”, którego próba okazała się zbyt lekka i miejscowy golkiper mógł pewnie chwycić piłkę. Minutę później Buchalik wyszedł obronną „nogą” z pojedynku z wychodzącym sam na sam Zwolińskiem – po odbiciu bramkarza futbolówka zmierzała do bramki, ale sprzed linii wybił ją asekurujący akcję Sadlok. I dobrze się stało, bowiem arbitrzy spotkania nie wychwycili ewidentnego spalonego i mogą podziękować wiślackiej defensywie za uniknięcie poważnej „wpadki”. Nosa do swoich rezerwowych miał trener Michniewicz – nosa miał również trener Moskal. W 82’ desygnował do gry Stępińskiego, który już cztery minuty później wpisał się na listę strzelców. Dośrodkowanie Jovicia z prawej strony podbił, przedłużając nieco tor lotu piłki Rogalski – idealnie na głowę stojącego przed bramką Stępińskiego, który niezrażony bliską obecnością defensora, bez wyskoku skierował futbolówkę do siatki. Gdy do końca meczu pozostawały już sekundy i niektórzy zdążyli już zapewne zapisać na wiślackim koncie bardzo cenne trzy punkty, jednym podaniem z własnej połowy pomoc i defensywę gospodarzy rozmontował Akahoshi – do futbolówki dopadł Murawski, pociągnął z nią naście metrów i minąwszy Buchalika i Głowackiego (przeszkadzającego bardziej bramkarzowi niż jemu) ze stoickim spokojem dokończył dzieła zniszczenia – strzał do właściwie już pustej bramki – 2:2. Takim też wynikiem zakończyło się dzisiejsze spotkanie i trzeba to uznać za sprawiedliwy rezultat, bowiem Pogoń zaprezentowała się znacznie lepiej niż „oczekiwano”. Pod Wawelem znów przypomniano sobie o demonach nie tak dalekiej przeszłości (zwycięstwa tracone w ostatnich sekundach w Warszawie i Białymstoku) i zamiast utrwalić swoje miejsce w TOP FOUR (dające przepustkę do europejskich pucharów), Wisła spadła dziś na piątą pozycję. Straty są jednak minimalne – krakowianie tracą do 3 i 4 miejsca, odpowiednio dwa i jeden punkt.

33 kolejka T-Mobile Ekstraklasy, 20.05.2015

grupa mistrzowska: Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 2:2 (1:0)

Bramki: Semir Stilić 43’, Mariusz Stępiński 86’ – Adam Frączczak 58’, Rafał Murawski 90’+4

Żółte kartki: Semir Stilić , Dariusz Dudka – Wojciech Golla, Mateusz Matras, Maksymilian Rogalski

Wisła: Buchalik – Jović, Głowacki, Sadlok, Burliga – Jankowski (68’ Garguła), Dudka, Boguski (73’ Uryga), Stilić, Barrientos (82’ Stępiński) – Brożek

Pogoń: Kudła – Rudol, Golla, Murawski S. (77’ Rogalski), Nunes – Kun (57’ Frączczak), Murawski R., Matras, Walski (57’ Janota), Akahoshi – Zwoliński

Michał Bielecki

Kibol Kolejorza. Nie boi się tak o sobie mówić - z wykształcenia jest filologiem polskim, więc wie, co słowo "kibol" oznacza w gwarze wielkopolskiej. Na międzynarodowej arenie od ponad 10 lat dopinguje Borussię Dortmund oraz Chelsea Londyn. W wolnych chwilach biega i jeździ na rowerze.