Zawisza przegrał wczoraj z mistrzem Polski 0:2 i przerwał serię meczów bez porażki w roku 2015. Do składu po pauzie spowodowanej kartkami wrócił Kamil Drygas.
Podopieczni trenera Rumaka długo trzymali kroku mistrzom Polski, ale sił wystarczyło tylko do 60. Minuty – Chcieliśmy wywieźć stąd jakiekolwiek punkty, ale się nie udało – mówił po meczu Kamil Drygas. – Najpierw uderzał Michał Żyro, potem ja z nim skakałem do piłki, która się od nas odbiła i wpadła do bramki. Przy odrobinie szczęścia piłka mogła się trafić w słupek i wyjść w aut – opisuje pierwszą straconą bramkę przy Łazienkowskiej.
– Piłka jest nieprzewidywalna, ale przegrywając 0:2 na 20 minut przed końcem meczu na dodatek na stadionie Legii bardzo ciężko jest odrobić taką stratę – przyznaje, zapytany o nadzieję na pozytywny wynik po stracie drugiej bramki.
Tydzień temu w Bełchatowie Zawisza również stracił pierwszy gola, ale zdołał odrobić straty i wygrać aż 4:1 – To był mecz z Bełchatowem, który jest w tym roku w kiepskiej formie. Teraz graliśmy na stadionie mistrza Polski. To były dwa różne mecze, aczkolwiek mogliśmy stąd wywieźć choćby punkt – przyznaje.
Ostatnie dwa mecze Drygas spędził poza składem Zawiszy. Wszystko przez zgromadzenie 12 żółtych kartek – To jest najgorszy okres zawodnika kiedy nie możesz grać. Możesz nie być w formie, może zwyczajnie nie iść, wtedy można walczyć, trenować, a jak ma się pauzę za kartki, czy kontuzje to wtedy nic nie zależy do ciebie.
Podczas absencji Drygiego trener Rumak do gry desygnował skład, który dwukrotnie odniósł zwycięstwo. Mimo to, we wczorajszym meczu Drygas wyszedł na boisko od pierwszej minuty – Trudno było wrócić z powrotem do jedenastki, ale na każdym treningu starałem się pokazać trenerowi, że zasługuję na to miejsce. Przede wszystkim nie dostałem kartki z czego się cieszę, ale zobaczymy jaki będzie skład na Cracovię.
Już w piątek bydgoszczanie zagrają kolejne ligowe spotkanie. Ich rywalem będzie Cracovia, która w ostatnim czasie ma spore problemy – To będzie dla nas bardzo, bardzo ważny mecz. Można powiedzieć, że to spotkanie o „sześć punktów”. My wygrywając z nimi, przeskoczymy ich w tabeli, a jak przegramy, to z kolei oni odskoczą nam – kończy.